Dążąc do ubóstwa w duchu, poszerzamy przedmiot naszego daru na wszystkie dobra duchowe; nasze talenty, zdolności, zdrowie, siły i czas włączamy w dobro wspólne, którym służymy w imię Chrystusowego nakazu: Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie (Mt 10,8)
Konstytucje 47
Ile razy padło z moich ust „Nie mam czasu”, albo „Dziś już nie mam na to siły”? Oczywiście, bywa, że całkiem szczerze, ale w ten sposób usprawiedliwiamy się od udzielania pomocy lub zrobienia czegoś. Czasem sobie myślę, że odmawiając, dysponuję „nie moją” własnością. Nasze Konstytucje wskazują to bardzo jasno, że kiedy służę komuś, udzielając mojego czasu, sił, zdrowia, nie robię nic nadzwyczajnego. Wykonuję tylko ewangeliczny nakaz Jezusa i moje powołanie.
Uznać, że to, co mi najbliższe i najbardziej „moje”: zdrowie, talenty, pomysły – nie należą do mnie, ale są własnością Jezusa i Kościoła. Brzmi to jak heroizm, a przecież jest to – według naszych Konstytucje – obowiązek każdej służebniczki. Jeśli jest to obowiązek, to tylko dlatego, że poprzedziło go pragnienie oddania Bogu wszystkiego z miłości. Reszta to tylko konsekwencja.
Oby Bóg wspierał nas w tej postawie serca. Oby każda z nas była jak ziarno, gotowe obumrzeć, by wydać piękne owoce dla dobra Kościoła. A czyniąc tak, byśmy nigdy nie miały poczucia bycia kimś „lepszym”… ale byśmy zawsze myślały o sobie: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy tylko to, co mieliśmy wykonać” (por. Łk 17, 10)
s.M. Kordiana Pokucińska
1 z 31