Modlitwa różańcowa angażuje całą osobę. Nasz zmysł dotyku czuje koraliki między palcami, uszy słyszą następujące po sobie słowa, umysł pochłaniają rozważania na temat głównych tajemnic naszej wiary, a wyobraźnia pracuje wspierając je zdolnością wyobrażenia sobie scen zbawienia. Nasze serca słyszą wezwanie, a wola odpowiada odpowiednimi nastrojami. W końcu całe jestestwo woła: „Witaj, Królowo”. M. Basil Pennington
Samorealizacja, integralny rozwój, pełne wykorzystanie możliwości jednostki- to bardzo modne w ostatnim czasie słowa. I nie ma w tym nic złego- przecież sam Jezus w przypowieści o talentach zaprasza nas do nieustannego rozwijania swoich zdolności, przypominając, że wszystko, co mamy, otrzymaliśmy od Boga, by służyć Jemu i bliźnim. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że także modlitwa, a może przede wszystkim modlitwa jest pierwszą przestrzenią, w której to wezwanie możemy realizować? Bo to właśnie ona scala nasze wnętrze, koncentruje wszystkie nasze władze na Bogu i coraz bardziej otwiera nas na Niego. Nie wolno się tu zatrzymywać! Zatrzymać się to cofać się. Rozwój czyni nas prawdziwie spełnionymi- bo wówczas odkrywamy w sobie obraz Boga, na który przecież zostaliśmy stworzeni.