Za rok będzie… Nie czekajmy…
Za rok będzie… Nie czekajmy…

O tak, tradycja piękna: oczekiwanie na dzwonek, aż przyjdzie gość niespodziewany, oby tylko taki chciany...

 

 

 


Samotność jest niczym przenikliwy ból, szczególne doświadczenie tęsknoty, bolesne wspomnienie, cisza, chłód, poczucie odrzucenia i gorszej kategorii wśród znajomych i… jeszcze można by długo wyliczać. Samotność - przez wielu niechciana, przez wielu znienawidzona i nazwana przekleństwem.

 

Przed moimi oczyma wyobraźni przesuwają się, jak cienie, sylwetki osób, których osobiście ona dotknęła. Dla nikogo nie jest ona „przyjaciółką”. Pozostając z nią sam na sam, przez dłuższy czas, doświadczają oni kolejnego towarzysza, który przychodzi z nią jakby w parze, tylko nieco później: bezsens. I tak przebywając razem, w towarzystwie samotności i bezsensu, tracą wszystko!

 

 

O Boże! A Ty przychodzisz w grudniową noc, by zapalić światło na ciemnym niebie!

 


Krzątamy się, przygotowujemy potrawy, zapach ich rozchodzi się po mieszkaniu. Choinka nabiera blasku, a dekoracyjne łańcuchy oplatają balkonowe balustrady. Biały obrus, świece, opłatek, świąteczne zastawy i oczywiście jedno wolne miejsce: nakrycie dla niespodziewanego gościa. Przecież jesteśmy tacy życzliwi, serdeczni, gościnni i tradycyjni! A po zakończonej wieczerzy wigilijnej czas na prezenty, kolędy, może super program świąteczny na którymś kanale i wreszcie uroczysta Pasterka! Ach, jaki piękny klimat: światełka, zapach choinek, stajenka, radosne Bóg się rodzi, moc truchleje…! I powrót do domu, a może jeszcze mandarynka…? Oj, szkoda, puste miejsce nie zajęte. Znów nikt nie zapukał, nie przyszedł. Talerz można schować, za rok znowu nakryjemy, bo to taka piękna tradycja! Takie wspaniałe podkreślenie naszej chrześcijańskiej wrażliwości i gościnności!

 


O tak, tradycja piękna: oczekiwanie na dzwonek, aż przyjdzie gość niespodziewany, oby tylko taki chciany, nie jakiś taki dziwny, który w świąteczny klimat się nie wkomponuje. Przed takim - broń Boże! Niektórzy tacy osobliwi, niby znajomi, ale to ryzyko wpuszczać do domu. Lepiej zostańmy w swoim gronie i zaśpiewajmy: Gdy śliczna Panna… Ileż już było świąt z pustym miejscem przy stole? A może co roku? Tak, jesteśmy bardzo wierni tradycji!!!

 

 

O Boże! Przychodzisz w grudniową noc, by zapalić światło na ciemnym niebie.

 


Chcesz, by Twoje światło przeniknęło samotność i bezsens. Nie czekasz z pustym talerzem i pustym miejscem przy stole, lecz przychodzisz na ziemię, by szukać tego co zginęło, co się zagubiło, pokaleczyło, zraniło, co sens utraciło.

 

 

Przychodzisz, by rozświetlić mrok ludzkiego życia.

 


O Boże, przyjdź i dotknij mego serca, aby zapłonął we mnie żar Twojej Miłości, abym z tym żarem poszedł i zapukał w drzwi zamknięte. Może do domu przy mojej ulicy lub sąsiedniej? Tam mieszka ktoś z samotnością i bezsensem. Pójdę, zapukam i powiem: Mogę zająć Ci kilka minut? Bo wiesz, dziś szczególna noc, kolejne urodziny Miłości. Bóg przyszedł na ziemię, abyśmy byli dla siebie tak, jak On jest dla nas! Chcę tak z tobą tylko posiedzieć…, coś przyniosłem, aby poczęstować… Dobrze, że jesteś! A może do nas wpadniesz?... Zapraszam… przecież prawie jesteśmy sąsiadami!...

 


A więc nie czekajmy z nakrytym miejscem przy stole, aż ktoś zapuka… Wyjdźmy zaraz po wieczerzy… zanieśmy światło nadziei…!

 

s.M.L.