Nazywam się siostra Oliwia, jestem służebniczką śląską. Od sześciu lat pracuję w Kamerunie. Co tu robię? No cóż, wiele można by mówić, misjonarz musi być człowiekiem do wszystkiego. Stopniowo odkrywa się, jak wiele możliwości drzemie w nas samych.
Misyjną drogę rozpoczęłam w Mokolo i to miejsce na północy Kamerunu pozostawiło szczególny ślad w moim sercu. Znajduje się tam ośrodek zdrowia, a tuż obok wioska, w której mieszkają trędowaci z całej okolicy. Trąd to okrutna choroba, stopniowo wyniszczająca organizm człowieka. Ludzie bez palców, bez rąk, bez stóp czy nóg. Z niegojącymi się ranami. Tyle cierpienia, a zarazem tyle hartu ducha. Ci ludzie wnoszą wielkie bogactwo w życie tego, kto z nimi przebywa. Uczą mówić „dziękuję” za to, co mam, uczą nie poddawać się trudnościom. Jestem niezwykle wdzięczna Bogu za dwa lata pracy z trędowatymi.
Zgromadzenia pracujące w ośrodku zdrowia i wiosce trędowatych zmieniały się aż trzykrotnie, ale praca pozostała ta sama – otoczyć troską i pomocą medyczną trędowatych i ich rodziny. Radością jest fakt, że obecnie nowych przypadków trądu prawie nie notujemy. Pozostają jednak osoby z następstwami trądu i choć już są wyleczone, ich kalectwo się pogłębia. Zaburzone działanie układu nerwowego sprawia, że nie czują bólu, gdy biorą do rąk gorący garnek prosto z ognia. Rany oparzeniowe goją się bardzo trudno, w skrajnych przypadkach trzeba wykonać amputację.
Od kilku miesięcy przebywam w Tcholliré, gdzie pracuję z niepełnosprawnymi dziećmi. Jeżdżę po wioskach, odwiedzając je w domach. Głównym staraniem jest wysłanie dziecka do ośrodka rehabilitacyjnego lub znalezienie możliwości przeprowadzenia operacji. Od czasu do czasu zjawia się ekipa specjalistów z jakiegoś kraju, najczęściej są to ortopedzi z Włoch, i to daje dzieciakom nadzieję na np. samodzielne poruszanie się. Cała ta praca wymaga współpracy z rodziną chorego. Różnie to wygląda. Czasem bardzo trudno przekonać rodziców, że dziecku można pomóc i warto się wysilić, by mogło normalnie żyć.
Drodzy Przyjaciele, nie ustawajcie w modlitwie za nas, módlmy się również wspólnie, by nie zabrakło tych, ktorzy będą głosić Boże Imię.
sM. Oliwia Kwiecień