Z Marią Magdaleną
8 pytań na 8 dni oktawy,
aby spotkać Zmartwychwstałego.
Wielkanoc – czas wielkich wydarzeń, wielkiej mocy, wielkiej łaski… ”Pascha nigdy nie jest mała, zawsze jest wielka dziś, przez całą oktawę, przez całe życie, całą historię. Jest wielka! Posiada Boską wielkość w historii ludzkiego życia” (św. Jan Paweł II). W czasie oktawy wielkanocnej dozwolony jest śpiew sekwencji wielkanocnej, w której usłyszymy echo spotkania Zmartwychwstałego z Marią Magdaleną, spotkania Boskiej wielkości z ludzką historią życia. Wielkanoc to czas spotkania się także w naszym życiu z Jezusem Zmartwychwstałym. W czasie tegorocznej oktawy proponujemy 8 pytań wielkanocnych na 8 dni oktawy.
8 pytań w oparciu o Ewangelię wg św. Jana 20, 1.11-18.
s.M. Daniela Veselivska
„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno” J 20, 1
Poranek wielkanocny. Jeszcze dookoła ciemno. Za chwilę brzask. Czy to nie dobry moment, aby przejść do opisu zmartwychwstania? Jak to było? Może w grobie rozbłyska nieziemska iskra słupa światła? Czy był podobny do tego na pustyni, co wiódł Izraelitów? A może ciekawsze byłoby pytanie o której godzinie rozpoczęło się Zmartwychwstanie? Czy to był moment czy dłuższy czas? O zmartwychwstaniu nie dowiadujemy się wprost. Zaczyna się od opisu ciemności – „było ciemno”. Kiedy Bóg stwarzał świat – było ciemno. Kiedy Jezus zmartwychwstaje – było ciemno. Kiedy w moim życiu jest ciemno? Może wtedy też Chrystus powstaje z martwych? Co jest moją ciemnością? Bóg roztacza swoje światło nade mną, gdy „jeszcze było ciemno”. Gdy „jeszcze” jest ciemno, to jest to stan stania w ciemności, która ma jednak swój kres i swoje zakończenie. Czy wierzę, że Jezus zmartwychwstaje w moim życiu, gdy „jeszcze” jest ciemno? Blask brzasku przychodzi nagle…
„Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc do Szymona Piotra” J 20, 1
Wczesnym rankiem biegnie do grobu, aby wykonać czynności żałobne – namaścić pogrzebane ciało Jezusa. Wita ją świt. Coś się zmieniło. Trwa wiernie u grobu, bo uwierzyła Jezusowi. Nie spodziewa się, że ten poranek tak dużo zmieni – objawi jej pełnię Chrystusa. Na razie jednak widzi odsunięty kamień. Tęskni za Jezusem, to wyrywa ją z bezradności, spieszy się... Biegnie do Piotra. Biegnie, bo przeżywa, bo jest poruszona, bo daje z siebie wszystko… Dokąd ja biegnę w moim życiu? Kiedy dałam z siebie wszystko, aby opowiedzieć o Jezusie? Czy daję z siebie wszystko, aby żyć dla Niego? Gdzie się najczęściej śpieszę? Kiedy ostatnio Jezus był przyczyną mojego pośpiechu i celem moich zamierzeń?
„Rzekli do niej [Aniołowie]: „Niewiasto, czemu płaczesz?” J 20, 13
Dla płaczącej Marii wszystko jakby się skończyło, patrzy w grób... a tymczasem za jej plecami stoi życie. Czas poznać Zmartwychwstałego! Jest to czas, który wyznacza Boża Łaska, a nie ludzkie spekulacje. Czas łaski, a Magdalena płacze... Sprzeczne! Dostrzega dwóch Aniołów, którzy jej nie pocieszają, nie zamieniają smutek w radość (choć może by wypadało). Pytają o przyczynę, bo tam tkwi początek łaski. Pytanie „dlaczego?” może być kluczem do mojego szczęścia. Jezus przychodzi z radością, gdy moje łzy są mądre i wiedzą za czym płaczą… Różne mogą być łzy: zimne i pojedynczo ronione w ciszy, albo gorące i gęste jak letni deszcz… Mogą być widoczne, ukryte lub niewidzialne (intelektualne i duchowe)… Jezus również pytał o przyczynę łez. Co mnie zasmuca najczęściej i czy znam przyczynę? Czy kiedyś płakałam z tęsknoty za Bogiem i Jego Miłością? Czego dziś mi brak?
„Aniołowie rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę” J 20, 13-15
Smutną sytuację Marii Magdaleny można rozpoznać po jej zagubieniu w rozmowie z Aniołem a potem z Nieznajomym. Dwukrotnie pada pytanie: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Pytają Aniołowie, pyta i Jezus dodając: „Kogo szukasz?” Pyta Marię Magdalenę nie tylko o przyczynę płaczu, pyta za kim płacze, kogo szuka. Można zobaczyć Marię Magdalenę nie tylko zapłakaną, ale zagubioną. Zgubiła się komuś, albo zgubiła kogoś. Jest sama, jak zagubiona owieczka, uwikłana w krzakach swojego bólu i cierpieniach płaczu… Maria Magdalena „sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę” (J 20, 15). Zagubiła się w smutku. A Jezus czeka tak blisko… Tuż za nią, w zasięgu ręki. Czasem można tak długo czegoś szukać, że się z czasem pamięta tylko tyle, że się szuka, zapominająć o celu. Pozostaje świadomość: „Szukam, ale nie wiem czego…” Jezus zatrzymuje rozżalone myśli Magdaleny i pyta: „Kogo szukasz?” Jezus pyta dziś mnie: „Kogo szukasz?” Kto jest dla mnie dzisiaj ważny? O kim marzę? Dla kogo żyję? Nie jest łatwo wyrwać się z zamkniętych kręgów własnych trosk i wizji, odwrócić się, by spotkać tego, w którym odnajdę moją radość. A wtedy cierniste krzaki zaczynają kwitnąć, bo Jezus wnosi wiosnę w nasze życie.
„Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni” J 20, 16
Niby tak niewiele, usłyszeć swoje imię. I nagle pojawia się siła w bezradności, wyrywa z grobu smutku, ustaje huragan rozpaczy. Niby tak niewiele… Wiosenny przebiśnieg, czy choćby małe ziarno wrzucone w ziemie. Leży w ciemności, w chłodnej zimowej glebie. Skąd wie, że przyszła wiosna? Skąd wie, że czas wyjść z ziemi, że tam na zewnątrz świeci wiosenne słońce, które rozsyła promienie ciepła na zlodowaciałe grudy ziemi? Skąd wie, że płyną już roztopy? I ziarno pęka, trzeszczy pod ziemią, aby utracić całkowicie siebie i zdecydować się na coś tak nowego? Nowa odmiana siebie – zamiast ziarna zielone źdźbło, pęd. Pękło twarde ziarno, a teraz znów w ciszy rośnie zielony, słaby i mały pęd… I jeszcze jedno - jak słabe źdźbło przenika przez przymrożoną wiosenną glebę? Dlaczego pokonując taki trud przekroczenia znowu jawi się jako słaba, wiosenna, młoda roślinka? To tak jak z Marią Magdaleną. Słaba, zagubiona słyszy swoje imię. Musiało nastąpić w niej samej wskrzeszenie jej radości. Coś musiało pęc, skoro jakby łuski opadły z jej oczu. Pojawił się pęd do życia – coś się zmieniło. Jezus jest tym słońcem, który rozbija grudy naszych duchowych zim. Podobnie jest ze mną. Dziś Jezus wypowiada moje imię… Moje imię na ustach Jezusa. Czy porusza to moje serce? Imię Jezusa na moich ustach. I znowuż: czy porusza to moje serce?
„Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca” J 20, 17
Jezus wydaje się być zdystansowany i może nawet niesprawiedliwie obcy. Bo skąd owo: „Nie zatrzymuj Mnie. Wstępuję do Ojca”. Przecież Magdalena miłuje... Czy tak wyglądają spotkania przyjaciół? Ona może doświadczać w tym momencie oddalenia, a miłość szuka obecności. Gdy Go spotyka otrzymuje wezwanie do oczekiwania na inne spotkanie, gdy odejdzie Jezus do Ojca. Czy wtedy będzie czas na trwanie przy Nim? Może i w mojej pamięci są spotkania długo oczekiwane, pełne tęsknoty, ale i konkretnych wymagań. Ktoś powie: nielogiczne, bo miłość i wezwanie? Ale w tych ogrodach, przy tym grobie nie chodzi o logiczność, ale o przyjęcie Chrystusa Zmartwychwstałego. Zmartwychwstały to obecny, przenikający, wieczny. Jeżeli wierze w takiego Jezusa (a tylko taki jest prawdziwy!), to zawierzę Mu nawet wtedy, gdy będzie cierpienie, trud i łzy... Nawet wtedy, gdy wiara będzie trudna. Więc, czy można wierzyć w obecność Odchodzącego? Jak można być przy Osobie, która znika z oczu? Można, bo nie warto ograniczać Boga do moich pomysłów i pragnień... Można, ale konieczna jest tu wiara Magdaleny, która wierzy, miłuje i jest otwarta na Światło Nowego Świtu...
„Udaj się do moich braci” J 20, 17
Życie, ruch, dynamika są jakby synonimami tej sceny. Maria biegnie go ogrodu, Aniołowie mówią w grobie, Jezus przychodzi, Maria się odwraca, Jezus mówi o wstępowaniu do Ojca i wreszcie posyła Marię do swoich braci. Każdy jest zajęty! Zajęty przez miłość, radość, słuchanie i każdy ma swoje posłannictwo. Tylko, że ten krąg rozmiłowanych w sobie nie jest zamknięty. Nie zamykają się w kwitnącym ogrodzie ze swoją radością. Jezus jakby podprowadza Marię do otwartej furtki i posyła do tych, co jeszcze czekają, bo nie słyszeli „Alleluja!” i nie widzieli Zmartwychwstałego. Do kogo posyła Marię? Do „swoich braci”! Jezus po raz pierwszy w Ewangelii Jana nazywa uczniów „moi bracia”. Spełniło się pragnienie Jezusa – od początku chciał być z nimi w jednej rodzinie Ojca. Czy nie o się modlił? „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś” (J 17, 24). Są Jego braćmi, dziećmi Ojca! Maria Magdalena zanosi braciom Dobrą Nowinę, aby przez nich dotarła ona do każdego żyjącego serca. Do każdego… Apostołkę apostołów posyła Jezus. Posyła także mnie. Komu głoszę Dobrą Nowinę? Jak to czynię? Czy zanoszę Jezusa braciom i siostrom? Aby świadczyć, trzeba doświadczyć.
„Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi powiedział” J 20, 18
Po co Jezus wysyła Marię w drogę? Droga to zmierzanie do celu. Droga to nowe horyzonty. Może po to wysyła, aby ukazać i jej, i innym nowy horyzont życia i tego co jest przed nimi. Może po to, aby dopełnić słowo: „Ja jestem Światłością świata". I tak jak wschodzące słońce staje się horyzontem nowego dnia i pewnością życia, posyłając ziemi promienie ciepła, światła, tak Chrystus Zmartwychwstały wchodzi na szlak mojego życia, aby darować promienie pokoju, łaski, nadziei... Tak jak odbicie kwiatów w czystej wodzie staje się wydłużeniem piękna natury... Wszystko po to, aby uświadamiać mi piękno Zmartwychwstania, które staje się perspektywą Szczęścia bez końca, Radości mimo bólu i śladów ran, Pokoju mimo lęku i niepewności... Horyzont ma swoją specyfikę - nigdy się nie kończy. Woda zawsze jest gotowa odbijać na swojej tafli nieograniczone szerokości... Tak samo wiara w zmartwychwstanie nie ma granic, jest łaską, która czyni mnie człowiekiem nieskończenie pięknym i wartościowym – nowym. Czy jest to możliwe? Wszak w Zmartwychwstanie wita się pozdrowieniem: „Chrystus Zmartwychwstał" - czyli oznajmia się tę nowinę. Jako odpowiedź padają słowa: „Prawdziwie zmartwychwstał". Aby to powitanie było uczciwe, warto dokonać refleksji, czy ja Go naprawdę spotkałam? Czy odważyłam się na ten Nowy Horyzont? A może tylko słyszałam słowa: „ Nie ma Go tutaj"… Co czynię, kiedy staje na mojej drodze, naprzeciw mnie i mówi: „Witaj! Daruję ci moc, której ci nikt nie odbierze, choćbyś umarła, żyć będziesz! Idź i głoś moim braciom i siostrom, że Ja żyję!”