Radość, w bogatej palecie kolorów naszego życia, odgrywa niebywałą rolę. Chodzi o radość prawdziwą, czyli taką, która ma związek z Bogiem, o radość, która jest darem, darem który wypełnia nas od wewnątrz. „Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz – On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości” (So 3,17).
Powołani przez Boga do życia jesteśmy przez Niego doskonale wyposażeni. Wyposażeni na miarę jaką wyznacza sam Bóg – każdy na swoją miarę, każdy inaczej, „inaczej” jednak nie znaczy gorzej.
Na co oczekuje Bóg?
Spróbujmy sobie wyobrazić, że wchodzimy do pokoju, który ktoś urządził według swojego gustu: umieścił tam fotografię swoich rodziców, obrazek z dzieciństwa, pamiątkę po przyjacielu… Wchodzimy do takiego pokoju i widzimy jak wszystko wokół mówi o jego mieszkańcu. Podobnie jest z nami. Jesteśmy jak izba Boga. Bóg umieścił w nas wiele swego, swoje najbardziej osobiste „rzeczy”. Wszystko w człowieku przypomina o jego Stwórcy. Czy może więc dziwić, że ON – nasz Stwórca oczekuje na dobre owoce naszego życia, oczekuje abyśmy żyli ku Jego chwale, promieniowali pięknem i radością, które w nas zaszczepił?
Co się stanie, jeżeli damy miejsce Bogu?
Radość, w bogatej palecie kolorów naszego życia, odgrywa niebywałą rolę. Chodzi o radość prawdziwą, czyli taką, która ma związek z Bogiem, o radość, która jest darem, darem który wypełnia nas od wewnątrz. Radość to również owoc spotkania z żywym Jezusem, przyjęcia do swojego serca i życia Ducha Świętego i pozwolenie Mu, by prowadził nas swoimi ścieżkami. Pełnią życia i radości jest sam Jezus, jeśli więc damy mu miejsce w nas, ma On moc sprawić, że każde spotkanie z Nim będzie przemieniać nasz smutek w radość, troskę w głęboką ufność a lęk w pewność, że Pan jest blisko i że wystarczy nam Jego łaski (por. 2 Kor 12,9). Św. Jana zdradza nam pragnienie Jezusa: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,11). Pragnieniem Jezusa jest bowiem, byśmy mieli udział w Jego radości, by Jego radość była w nas. I by ta radość była pełna.
Niezbity motyw do radości
Każdego dnia jednak – czasami aż do bólu – doświadczamy, że nasze życie jest splotem tego, co piękne i bolesne, łatwe i trudne, tego, co przynosi uśmiech i cierpienie, jak więc pośród tego zachować radość, której Jezus tak bardzo dla nas pragnie? Niech kluczem do odpowiedzi na to pytanie staną się słowa papieża Franciszka: „Z Jezusem jest prawdziwa radość”. Potrzeba nam więc odnaleźć głębokie motywy radości, jakimi jest miłość i dobro. I tu znów z pomocą przychodzi nam św. Jan, w spisanej przez niego ewangelii czytamy: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” (J 15,9). Nieskończona i niezgłębiona miłość Boga do nas jest niezbitym motywem radości, bo w sercu samego Boga – pełnym miłości do nas – jest niewyczerpane źródło naszej radości.
O największej radości
Dobro natomiast, i to czynione i to przyjmowane, będzie nas uczyć, że na wielką radość składają się małe radości, których nie brak naszemu codziennemu życiu, dostrzeżemy je jeśli tylko szeroko otworzymy oczy naszego serca. Radość największa to pewność, że Jezus jest z nami – jest realnie i żywo obecny – na wszystkich zakrętach naszego życia. Jeśli pozwolimy Mu wchodzić we wszystkie miejsca naszego życia, gdzie jeszcze panuje mrok, szarość, może lęk i smutek to On będzie nas wyprowadzał krok po kroku ku prawdziwej radości.
A na koniec jeszcze raz oddajmy głos papieżowi Franciszkowi, niech jego słowa staną się dla nas zachętą, by każdego dnia modlić się i zabiegać o radość, a gdy nam nie wychodzi i wciąż mamy jej za mało, to wraz ze wschodzącym słońcem trzeba nam po prostu próbować jeszcze raz… „Radości nie można zatrzymywać: musi iść naprzód. Radość jest cnotą pielgrzymującą. Jest to dar, który podąża na drodze życia, podąża z Jezusem: przez głoszenie, przepowiadanie Jezusa, radość wydłuża i poszerza drogę. Jest to właśnie cnota ludzi wielkich, tych wielkich, którzy są ponad małościami ludzkimi, nie dających się wplątać w małe wewnętrzne sprawy wspólnoty, Kościoła: zawsze spoglądają na horyzont” (papież Franciszek).
s.M. Edyta