Patriotyzm bł. Edmunda Bojanowskiego
Patriotyzm bł. Edmunda Bojanowskiego

„W swej bogatej działalności daleko wyprzedzał to, co na temat apostolstwa świeckich powiedział Sobór Watykański II. Dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, Ojczyzny i Kościoła(…), który z miłości do Boga i człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra”. To słowa, świętego dziś, Jana Pawła II o Edmundzie Bojanowskim wypowiedziane podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej 13 czerwca 1999 roku w Warszawie…

 


Na przestrzeni wieków zarówno pojęcie, jak i sam patriotyzm ewoluowały, zawsze jednak zachowując to co jest istotą – miłość do ojczyzny, rodaków, współobywateli, nie odrzucając przez to miłości do innych ludów i narodów. W czasie rozbiorów, a więc wtedy gdy żył Edmund Bojanowski, trzeba było na nowo szukać co znaczy samo pojęcie patriotyzmu. Pamiętajmy, że na politycznej mapie Europy nie było już Rzeczpospolitej. W XVIII i na początku XIX w. – i tak to rozumiał początkowo, jak zobaczymy później, Edmund Bojanowski – patriotyzm kojarzono przede wszystkim z ziemią, z której się wywodzimy i z państwem, do którego należymy. Jeżeli nie wracać do egoizmu i konfliktów, które doprowadziły do upadku, już po rozbiorach Polaków podzielił różny stosunek do państwa – w końcu i Aleksander I i Mikołaj I byli koronowanymi królami resztek, jakie pozostały po Rzeczpospolitej, zwanych Królestwem Polskim (w skrócie pokazuje to geneza i dalsze życie hymnu „Boże, coś Polskę”, napisanego jako propaństwowy, ku czci cara). Ale równocześnie młode pokolenie Polaków – rówieśnicy Mickiewicza – miało jasną świadomość, że to państwo jest obce, a królowanie nielegalne. Takie myślenie przede wszystkim zawdzięczano edukacji na wysokim poziomie, jaką podjęto, czyli wielkim dokonaniu szkół Komisji Edukacji Narodowej. Ta świadomość pokolenia porozbiorowego doprowadziła do powstania listopadowego i do pełnej jasności, że do państw zaborczych nie można stosować pojęcia ojczyzny. Dlatego po powstaniu – w wyniku ogromnej emigracji – pojawiło się pytanie – jeśli ojczyzną jest Polska – ale już nie ta wielonarodowa Rzeczpospolita, to gdzie ona jest i jak przetrwa. Odpowiedź podstawowa brzmiała – przede wszystkim w języku, który gwarantuje zachowanie tożsamości narodowej z wszystkimi komplikacjami, jakie się z tym wiązały…

 



Po powstaniu trzeba też było przemyśleć i przepracować wszystko w warunkach, w jakich Polacy się znaleźli. Mam wrażenie, że to co się wtedy działo, różne podejmowane działania, jest ciągle opisane bardzo wyrywkowo. A przecież bardzo ważne, oprócz tekstów literackich i publicystycznych – język - w zachowaniu postaw patriotycznych, są właśnie podejmowane działania, samoorganizowanie się i stosunek do pracy. Bojanowski i jemu współcześni społecznicy doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Stąd ich praca nad pracą. Najlepiej i najpełniej w literaturze tę postawę nazwał Norwid, który nieustannie mówił o tym samym – o stosunku do pracy: „o tym, że wiek jest kupiecki i przemysłowy i trzeba się w nim odnaleźć, zrozumieć, nie obrażać”. Nie można więc już żyć samą tradycją, ale myśleć o dobrej gospodarności, takiej, która rozwija człowieczeństwo. Norwid ze słynnym zdaniem z listu do Michaliny Zaleskiej „Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł” przypominał co jest pierwsze i ważne. Jak bardzo te słowa korespondują z przesłaniem wielkiego społecznika wielkopolskiego, twórcy tzw. „pracy organicznej” Karola Marcinkowskiego: „Zaniechajmy liczyć na oręż, na zbrojne powstania, na pomoc obcych mocarstw i ludów, a natomiast liczmy na siebie samych, kształćmy się na wszystkich polach, pracujmy nie tylko w zawodach naukowych, ale także w handlu, przemyśle, sądownictwie i stwórzmy stan średni, usiłujmy podnieść się moralnie i ekonomicznie, a wtenczas z nami liczyć się będą”. Bojanowski był jednym z nielicznych ówczesnych redaktorów, który drukował Norwida w swoich wydawnictwach, między innymi w „Pokłosie” i z zaciekawieniem słuchał, jak go ludzie rozumieją, choć sam przyznawał, że bywa za trudny. W takiej atmosferze wzrastał i taką atmosferę współtworzył dzisiejszy błogosławiony. Urodził się w 1814 roku, a więc wtedy, gdy rozpoczynał się Kongres Wiedeński, na którym zapadły ważne decyzje polityczne – powstało Królestwo Polskie. W ten sposób zostały przypieczętowane wcześniejsze ustalenia zaborców, którzy jak pewno pamiętamy, po trzecim rozbiorze zdecydowali, że Polska na zawsze będzie wykreślona z mapy Europy…

 


Dla Bojanowskiego, wierzącego chrześcijanina, miłość ojczyzny i obowiązek tej miłości ma swoje źródło w miłości Boga, która wyraża się w miłości konkretnego człowieka i społeczności, jaką ludzie zamieszkujący na danym obszarze, posługujący się tym samym językiem tworzą. Podstaw tej miłości nauczyli go jego rodzice, najbliższe otoczenie. Za Libeltem, którego twórczość cenił i z niej korzystał, powtarzał: „jest Polakowi bóstwem na ziemi, ona całą duszę jego przenika i po Bogu kocha Ojczyznę najbardziej”’…

 


Okazją do szczególnego zajęcia się biednymi dziećmi i stworzenia dla nich ochron była epidemia cholery, która w latach 1831-1866 aż sześciokrotnie nawiedziła Wielkopolskę, pozostawiając dzieci na łasce losu. To dla nich Bojanowski, wraz z Ludwikiem Gąsiorowskim – lekarzem – stworzy pierwszą ochronkę miejską w Poznaniu w 1844 roku, prawdopodobnie w tym samym roku, albo rok później powstaje ochronka w Gostyniu. Ochronki te według Bojanowskiego miały pełnić rolę opiekuńczą – objąć opieką dzieci dotknięte nieszczęściem i wychowawczą. Jak sam mówi: „Ochronka to miejsce, gdzie wiarą się chowa, przykazania zachowuje, obyczaje rodzime pielęgnuje(…) ochrona nazwana jest od chronienia, zachowywania, szanowania świętych obyczajów rodzimych między maluczkimi”.

 

 

Inauguracja pierwszej ochronki wiejskiej na ziemiach polskich i jednocześnie pierwszego domu Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej ma miejsce 3 maja 1850 roku. Jak pisze siostra Pisarczyk: „Dzień założenia pierwszej ochronki celowo uczynił zbieżnym z kościelną i narodową uroczystością dla nakreślenia zadań swej instytucji, która miała przyczynić się do odrodzenia naszej ojczyzny przez odrodzenie moralne ludu(…)W tym nowym dzisiejszym posłannictwie miały brać udział także siostry służebniczki”. To właśnie ochronki i pracujące w nich siostry miały stać się miejscem kształtowania patriotycznych i chrześcijańskich postaw. Miały one być strażnicami rodzimej tradycji i polskich obyczajów. Dlatego w formacji sióstr założyciel kładł nacisk, by wychowawczynie wychowywały dzieci do tego co polskie, ludowe i co tradycyjne…

 

 

W czasie mszy świętej w Żabikowie w stulecie śmierci Sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego, pod przewodnictwem kardynała Karola Wojtyły, kardynał Stefan Wyszyński przypominając postać Edmunda Bojanowskiego powiedział, że był to człowiek, który „nigdy nie opuszczał rąk” a swoim życiem ukazywał jak żyć dla narodu, w beznadziejnej zdawałoby się sytuacji i dodał kardynał: „chrześcijanin nigdy nie opuszcza rąk, bo i Chrystus na Kalwarii nie opuścił rąk”.

 

Ks. Andrzej Gałka. Wybrane fragmenty: Patriotyzm w życiu i nauczaniu błogosławionego Edmunda Bojanowskiego – czego możemy uczyć się od niego dzisiaj.