Odrodzić z Maryją zamarłe zawierzenie Bogu
Odrodzić z Maryją zamarłe zawierzenie Bogu

Sierpień to czas pielgrzymek, a pielgrzymka to trud, zmaganie wymieszane razem z intencja serca, wytrwałością i trwaniem we wspólnocie drogi. Jakże często to właśnie jest droga do maryjnych sanktuariów, choćby Częstochowy. Dobrą przewodniczką jest sama Maryja, która wędrowała do św. Elżbiety, wędruje także do każdego z nas…

 

 


W drodze z wolą Bożą


„… Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie?... Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana” /Łk1,39-56/ Przejdź się w duchu z Maryją przez góry (podróż trwa ok. czterech dni). Poczuj zmęczenie, mocny upał, pragnienie wody, głód… popatrz jak Maryja znosi drogę trudu… Można przyjąć niewygodną drogę, mając mocny i jasny cel podróżowania… Samotny wędrowiec może spotykać mało przyjazne sytuacje. Maryja zaufała Bogu; przyjmuje trud drogi, samotne wędrowanie, zawierzając Bożej Opatrzności, ponieważ odczytała w tej drodze wolę Bożą. Ufając Bogu, Maryja niesie w sercu pokój.

 

 

Żyć wielkim „muszę” czy zawierzeniem


Popatrz na swoje życie, jak wędrujesz przez jego trudności. Zobacz momenty niewygodne, uciążliwe… Jakie są twoje „góry”, przez które musisz przejść? Ile jest niezadowolenia, może skupiasz się na narzekaniu? Może zmagania podejmujesz z wielkiego „muszę”, bo „nie ma wyjścia”? A co z zaufaniem Bogu? Na ile w twoim sercu zamarło zawierzenie woli Bożej?

 

 

Nie kurcz się w nieufności!


Nieufność to jedna z bardziej charakterystycznych cech pychy. Pojawia się nawet wobec najmniejszego przejawu niedocenienia czy komentarza lub zachowania. Kto jest świadomy własnej godności, nie przywiązuje do takich spraw większej wagi. Brak zaufania wobec Boga i ludzi czyni serce zachłannym w pragnieniu bycia kochanym. Przejawia się to w nieodpartej potrzebie bycia docenianym, w nieustannej reakcji samoobronnej wobec krytyki, a w końcu we wszelkiego rodzaju pretensjach. Nie sięgamy do rozumu, ale czujemy się wtedy urażeni i stajemy się nieustannym wymaganiem, by się nad nami litować i okazywać nam przychylność… Każda pretensja staje się pretekstem, aby głośno upominać się o miłość i współczucie; aby przestraszyć kaprysami i „dzikimi” wybrykami. Możemy też w nieufności uciekać w osamotnienie i wtedy „kurczymy się wewnętrznie” – można dojść do takiego „skurczenia serca”, że nie kocha się już wcale… (pozostanę w kokonie motyla i nigdy nie będę motylem, który jest otwarty na przestrzenie nieba i piękno kwiatów, wśród których może latać).

 

 

Umocniony umacnia


Maryja, być może, doszła do Elżbiety obolała na stopach i w ciele – jak pielgrzym wędrujący ok. 150 km. Maryja przyjmuje to, co kosztuje, by trud ofiarować Panu; każde cierpienie, niewygoda oddana Bogu rodzi zawierzenie i zamienia się w błogosławieństwo dla wielu. Czy jesteś zdolny do drobnych, ukrytych ofiar, do małych ofiar w codziennym trudzie? Maryja cieszy się radością Elżbiety – umie świętować sukces innych… Maryja i Elżbieta – dwie osoby pełne Boga spotykają się i umacniają wzajemnie: ich serca są ufne w Bogu. Obydwie uczą się rozumienia spraw Bożych i rozpoznawania Jego obecności i działania… „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”; zapragnij być darem umocnienia dla innych. Rozważ głęboko twoje zawierzenie Bożej Opatrzności w życiu.

 

s.M. Alodia Witas