Tegoroczny Tydzień Misyjny, który rozpoczyna się Niedzielą Misyjną w dniu 23 października, obchodzimy pod hasłem „Ochrzczony to znaczy posłany”.
Św. Jan Paweł II, odwołując się do tych słów powiedział: „Nie możemy być spokojni, gdy miliony naszych braci i sióstr żyje nieświadomych Bożej Miłości.” I rzeczywiście, wiele osób odkrywa w swym sercu to wezwanie, ten niepokój, który niejako każe im zostawić wygodne życie, swoje plany, zamierzenia…., po to, by głosić Chrystusa wszędzie tam, gdzie jest On jeszcze nie znany, po to by nieść Bożą Miłość tam, gdzie jest ona jeszcze nie odkryta.
Jak tam jest?
Idą więc misjonarze i misjonarki – idą kapłani, idą bracia i siostry zakonne, idą osoby świeckie. Oddają swoje życie, by służyć, pomagać, głosić..., a my patrzymy na nich z podziwem, szacunkiem, czy nawet z pewnym zachwytem i niedowierzeniem… Lubimy, gdy wracają do Ojczyzny, opowiadają nam o tym „ jak tam jest”, co robią, jak żyją, co dotąd udało się im osiągnąć, co jeszcze przed nimi. Dziś jednak spróbujmy zastanowić się, co każdy z nas, co ja mogę zrobić dla misji, co ja mogę zrobić dla tych, którzy nie znają jeszcze Chrystusa? Warto na początek zwrócić uwagę na trzy aspekty, które są niezwykle ważne w misyjnej działalności Kościoła, a mianowicie: modlitwa, cierpienie, świadectwo życia.
Modlitwa
Wśród wielu form pomocy misjom i misjonarzom pierwsze miejsce zajmuje modlitwa. To właśnie modlitwa towarzyszy misjonarzom i ta modlitwa to takie jakby skrzydła, które unoszą ich po szlakach misyjnych. Dlatego też warto uświadomić sobie, że to właśnie od modlitwy – modlitwy każdego z nas, tej mojej osobistej także – zależy skuteczność działalności misyjnej Kościoła i każdego misjonarza. Istnieje – jak wiemy – wiele form modlitwy: Eucharystia, adoracja, różaniec, czy choćby najprostsze akty strzeliste. I to właśnie ta moja, z serca płynąca modlitwa przyczynia się do tego, by gdzieś na odległym krańcu ziemi ktoś poznał Jezusa i zrozumiał prawdę – Bóg mnie kocha i chce mnie zbawić
Cierpienie
Drugą niezwykle ważną formą pomocy misjom jest cierpienie. Zobaczmy, że nieocenioną wartość ma przyjęte i ofiarowane Bogu cierpienie. Jest to cierpienie, którego nie musimy szukać na siłę – tu chodzi o te – małe czy wielkie – krzyże, trudy, zmagania które nas dotykają na co dzień. Może to być choroba, ból samotności, czy odrzucenie, może jakieś niepowodzenie lub upokorzenie – nie zmarnowane, ale właśnie ofiarowane Bogu za misje.
Świadectwo życia
Chrześcijanin to człowiek radosny, ufający Bogu, to ktoś, kto swoje życie złożył w ręce Boga. Czasem, kiedy widzimy jakąś osobę pełną życia, radości, pogody ducha – rodzi się w nas pytanie: Skąd ona to ma?! I marzymy o tym, by móc tak samo cieszyć się życiem: być dla innych. Widzimy zatem, że bardzo ważne jest świadectwo życia osób wierzących, świadectwo, którego dzisiejszy świat tak bardzo potrzebuje. Prawdziwej przemiany dokonują ludzie święci. Są to zwykli ludzie żyjący obok nas, którzy swoje Zycie przeżywają w sposób niezwykły, którzy na pierwszym miejscu stawiają Pana Boga, a później całą resztę – Bóg jest w centrum ich życia. Chcą oni najpierw być, a później działać. Ich drogą do świętości jest wrażliwość na drugiego człowieka.
Co ja mogę zrobić dla misji?
Zapytajmy więc siebie: Kim jestem? Jak dążę do Boga? Jakim świadkiem jestem dla brata i siostry obok mnie? Możemy więc odpowiadając na pytanie: Co ja mogę zrobić dla misji? – powiedzieć: mogę i chcę modlić się, ofiarować trud i cierpienie, a także dawać czytelne, jasne świadectwo swojej wierze.
To jednak jeszcze nie wszystko… Oprócz pomocy duchowej, ważna jest także pomoc materialna, bo jak można głosić Chrystusa ludziom, kiedy najpierw nie zaspokoimy ich podstawowych potrzeb życiowych. W naszym Zgromadzeniu prowadzimy Patronat misyjny, który polega na objęciu opieką duchową i materialną jednej siostry misjonarki. Osoba, która włączy się w dzieło Patronatu Misyjnego zobowiązuje się do codziennej modlitwy za swoją misjonarkę, a także do złożenia ofiary na prowadzone przez nią dzieła. W ramach wdzięczności osoba ta zostaje wpisana do księgi Przyjaciół Misji, otrzymuje modlitewną pamięć Zgromadzenia, a w ciągu miesiąca jest odprawianych 10 Mszy św. za wszystkich wspierających nasze misje. Każda osoba otrzymuje również specjalne błogosławieństwo Ojca Świętego, jakiego udzielił dla Przyjaciół naszych misji.
Niech zatem Tydzień Misyjny będzie dla nas wszystkich dobrą okazją do tego by w swoim sercu obudzić ducha misyjnego, by na nowo rozpalić w swoim sercu ten wielki ogień miłości Bożej, która nie pozwoli nam być spokojnymi dopóki są na świecie nie znający jeszcze Chrystusa. Włączmy się zatem ochoczo w misyjne dzieło Kościoła poprzez modlitwę, ofiarowane cierpienie i świadectwo własnego życia.
s.M. Klarysa Kuś