Życie jest pielgrzymowaniem. Śmierć jest naszym ostatnim życiowym zadaniem, z którego nikt nas nie może zwolnić. Umieranie zaś jest zamykaniem życia doczesnego i bezpośrednim przygotowaniem do życia wiecznego. Dotykając tajemnicy bólu, cierpienia i choroby, stając w bliskości odchodzącego trudno jest przyjąć je jako zadanie, jest to jednak czas wielkiej łaski.
Życie to podróż z celem
Ludzkie życie nie jest dziełem przypadku, ale odwiecznym planem Stwórcy, wyrazem Jego miłości i pragnienia. Życie jest pielgrzymowaniem. To podróż, której celem jest Niebo. Rozpoczyna się powołaniem do istnienia - narodzinami, a po trudach doczesnej wędrówki, jest wezwaniem do pełni życia „ które przekracza wymiary ziemskiego bytowania, ponieważ polega na uczestnictwie w życiu samego Boga” Jan Paweł II. Życie to misterium, zarówno narodziny jak i śmierć są tajemnicą - dotykającą istoty samego Boga – Dawcy Życia. Na pielgrzymim szlaku naszej codzienności, niejednokrotnie doświadczamy cierpienia oraz śmierci. Są one wpisane w drogę naszego istnienia. Współczesny świat, tak bardzo rozwinięty w swej mocy staje bezradny w obliczu tajemnicy życia i śmierci. Dziś, kiedy lansuje się młodość, witalność, zdrowie i siłę unikamy tematu przemijalności, odchodzenia. Czym zatem jest śmierć?
Ostatnie zadanie
Śmierć jest naszym ostatnim życiowym zadaniem, z którego nikt nas nie może zwolnić. Umieranie zaś jest zamykaniem życia doczesnego i bezpośrednim przygotowaniem do życia wiecznego. Dotykając tajemnicy bólu, cierpienia i choroby, stając w bliskości odchodzącego trudno jest przyjąć je jako zadanie, jest to jednak czas wielkiej łaski. Zamykając etap naszej ziemskiej wędrówki, patrzymy na to co było z wdzięcznością, a to co przed, ciągle wyzwala w nas lęk. Odchodzenie to nie rzadko chwile spotkań z bliskimi, a także czas by przygotować się na to najważniejsze spotkanie ze swoim Stwórcą. Elizabeth Kubler Ross w „Rozmowach o śmierci i umieraniu” dochodzi do wniosku, że wraz z postępem wiedzy i nauki nie pomagamy w przygotowaniu się na zbliżającą się śmierć, a wręcz przeciwnie coraz bardziej się jej lękamy i zaprzeczamy. Do przeszłości należą dni, gdy człowiek mógł umrzeć w spokoju i z godnością, otoczony najbliższymi we własnym domu. Lęk ten powoduje, że nie potrafimy przyjąć śmierci i zgodzić się na przejście z doczesności do wieczności. Śmierć wtedy jawi się tylko jako unicestwienie życia, a nie jako jego część i misterium. Człowiek potrzebuje zgody na to misterium, by w atmosferze pokoju i bezpieczeństwa przejść do nowego życia. Gdy towarzyszymy odchodzeniu bliskich nam osób, trudno przychodzi wyrazić taką zgodę. Tak często chcemy, by ukochane osoby były fizycznie z nami jak najdłużej. Ten etap wzywa nas do spojrzenia „w dal”. Wyrażając nasze „Tak”, pomagamy rodzić się do życia wiecznego. Śmierć jest doświadczeniem głęboko osobistym i dlatego wymaga szacunku i godności zwłaszcza ze strony otoczenia.
Stając w obliczu cierpiącego człowieka, towarzysząc mu w ostatnim i chyba najtrudniejszym etapie życia, doświadczamy najgłębszej tajemnicy ludzkiego wnętrza . Umierający daje nam poniekąd sposobność dotykania duszy, a nasza dłoń, głos, uśmiech mogą wyrażać pewność Miłości samego Boga. Patrząc sercem, możemy zobaczyć o wiele więcej ,możemy dotknąć tego co dla wielu ludzi jest barierą i kresem, tego co nielogiczne i tego co święte. Wiara pozwala przekroczyć próg lęku, który towarzyszy umieraniu. Pozwala stanąć przed tajemnicą i odkryć jej najgłębszy sens.
Droga
Umieranie wpisuje się w każdy etap naszej wędrówki. Rodzimy się i obumieramy przez całe życie. Owo umieranie dotyczy nie tylko fizycznej strony naszej egzystencji, ale i przestrzeni ducha. To jak ewangeliczne ziarno, które by wydać owoc musi obumrzeć. Ostatni etap życia doczesnego jest także symbolem pełnej dojrzałości. Pan Bóg wzywa do siebie w czasie, który jest dla nas „ czasem łaski” i gotowości. To wezwanie kieruje do tego, który kończy swą ziemską drogę, ale także dla tych którzy są obok. Dotykając bezpośrednio tajemnicy śmierci, stajemy się świadkami misterium życia. Towarzysząc w ostatnich chwilach doczesnej pielgrzymki, podejmujemy trud obecności. „Być” to wezwanie, które wymaga dyspozycyjności serca, przestrzeni wolności, ale i odwagi. Żyjąc świadomością własnej przemijalności i wewnętrzną zgodą na codzienne obumieranie, możemy stanąć u boku odchodzącego z pokojem i ufnością, a trzymając za rękę dać ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Każdy z nas uczy się odchodzić, by kiedyś narodzić się dla Nieba. Umieranie i śmierć nie muszą nas przerażać, ale są drogą do życia w Pełni! Życia Prawdziwego!
s.M. Leoncja Sziling
Czyż można by kochać Jezusa,
nie kochając Maryi, która Go karmiła,
żywiła, pielęgnowała i wychowała,
aby nam Go dać jako naszego
Odkupiciela.
św. Jan Eudes
Pozdrawiam Cię i uwielbiam
o Najświętsza Panno Pocieszenia,
przez przyczynę św. Jana Apostoła,
abym i ja za jego przykładem
zachowując czystość serca i ciała,
a Zbawiciela gorąco za życia miłując,
mógł głowę moją złożyć na jego
piersiach najświętszych w Królestwie