11. lutego obchodzimy w Kościele
wspomnienie Matki Bożej z Lourdes.
Jest to również Światowy Dzień Chorego.
Choroba ma swoje źródło
Choroba to stan, który często trudno nam przeżywać. Kojarzy nam się z byciem bezradnym, zależnym, bez życia… A co za tym idzie, nie potrzebnym dla otoczenia. Na różne rzeczy można zachorować i, co najważniejsze, nie zawsze chodzi o fizyczne dolegliwości. Nieraz „chorujemy” na wygórowane ambicje, na perfekcjonizm... Okazuje się jednak, że są to symptomy „choroby”, której korzeń leży znacznie głębiej - w tym, że nie potrafimy zaakceptować swojej słabości, że nie chcemy przyjąć jej jako części siebie. Próbujemy wtedy wyleczyć się z tego przez swój idealizm, żyjąc w sposób na pozór bezbłędny i zorganizowany. To leczenie bazuje jednak wyłącznie na siłach pacjenta i, niestety, tylko pozornie doprowadza do stanu samowystarczalności. Efekt jest tylko chwilowy… Bo im bardziej próbujemy wykazać swoją doskonałość, tym więcej dostrzegamy swoich niedomagań, tym bardziej nas one rażą i zniechęcają… Więc wysilamy się jeszcze bardziej, i jeszcze… i błędne koło się zamyka...
Ku zdrowiu według woli Bożej
Skoro sytuacja jest tak trudna, co mogą powiedzieć ci, których choroba, jakakolwiek jest jej przyczyna, doprowadziła już do kresu sił..? Ci, którzy nie potrafią już dalej pędzić tą drogą? Czy dla nich wszystko jest już stracone? Wspomnienie o objawieniach Matki Bożej w Lourdes może nam pomóc odnaleźć odpowiedź na to pytanie. Lourdes to miejsce, do którego pielgrzymują co roku miliony ludzi. Wśród nich wielu chorych, którzy w sercu noszą cichą nadzieję, że tam wyzdrowieją. I nieraz zdarzają się cuda - ludzie odzyskują zdrowie na ciele i na duszy.
Jak się to dzieje? Nie wiemy tego, bo to działanie Boże. Wiemy jednak z pewnością, że jest to doświadczenie Bożej łaski. Ona jest darem, który Bóg chce mi dać, taki jaki dla mnie będzie najbardziej odpowiedni. A czy potrafimy się Jemu zawierzyć, zgodzić się na to, aby On każdego z nas poprowadził, tak jak będzie chciał? Czy otwieramy się na Jego łaskę?
Miłość łaską leczą
Bo najlepszym leczeniem dla nas jest właśnie spotkanie z naszym Ojcem. I, niezależnie od tego, gdzie jesteśmy i na co chorujemy, Bóg zawsze na nas czeka. On jest Tym, który nas kocha do szaleństwa i leczy nas Swoją bezgraniczną i darmową miłością. Oto najlepsza dla nas nowina – sprawa nigdy nie jest stracona.
Maryja, która w Swoim Niepokalanym Poczęciu sama doświadczyła łaski Bożej i opowiedziała o niej św. Bernadecie, może nam w tym pomóc. Niech nasza Matka przyczynia się za nami, abyśmy z wiarą i zaufaniem w Bożą moc mogli powiedzieć: moje słabości to łaska, bo prowadzą mnie prosto w ramiona kochającego Ojca.
CZĘŚĆ RADOSNA RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO
Tajemnica 1: Zwiastowanie
„Wystarczy ci mojej łaski” (2 Kor 12,9)
Te słowa św. Pawła przypominają słowa Anioła, który przychodząc do Maryi, mówi Jej, że jest pełna łaski, napełniona, obdarowana. Łaska to dar od Boga. Każdy z nas jest obdarowany- łaską wiary, która pozwala otwierać się na Chrystusa, na głębszą relację z Nim, łaską nadziei, która zachęca, aby zaryzykować, zaufać i łaską miłości, która rozpala serce, aby powiedzieć Bogu swoje „Fiat”. Kiedy sobie to uświadamiam, nie trzeba mi nic więcej, bo Jego łaska mi wystarczy.
Tajemnica 2: Nawiedzenie
„Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.” (2 Kor 12,9)
Maryja, kiedy spotyka się z Elżbietą, śpiewa Swój Magnificat. „Wielbi dusza moja Pana, (…) bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.” (Łk 1,46, 48) Takie uniżenie, to nie to samo co poniżenie się, gardzenie sobą albo adorowanie swojej bezradności. Chodzi w nim o coś zupełnie innego. Prawdziwe uniżenie to robienie miejsca dla kogoś Większego, to przygotowanie przestrzeni dla Boga, aby On mógł w moich słabościach działać Swoją łaską. Dopiero wtedy, zamieszka we mnie moc Chrystusa.
Tajemnica 3: Narodzenie
„Moc bowiem w słabości się doskonali.” (2 Kor 12,9)
Wszystko, co wielkie, najpierw było małe. Wszystko, co mocne, najpierw musiało doświadczyć słabości, przezwyciężając ją. Ta słabość na zawsze jednak pozostanie tego częścią. Moc doskonali się wśród przeciwności, bo właśnie wtedy staje się pełna, pokorna, wrażliwa i prawdziwa. Sam Chrystus daje nam przykład takiej przemiany. Nasz mocny Zbawiciel rodzi się jako małe, słabe dzieciątko w Betlejem i do końca zachowuje to co małe w Swoim Boskim Sercu, które jest przecież ciche i pokorne.
Tajemnica 4: Ofiarowanie
„Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.” (2 Kor 12,10)
To bardzo ludzkie, kiedy w życiu w czymś nie domagam. Jestem tylko człowiekiem, mogę się pomylić, pobłądzić, przestraszyć. Jak w takich momentach nie rezygnować? Jak w takich momentach nie zamykać serca przed Bogiem? Klucz, który otwiera każdą kłódkę jest jeden: ofiarowanie- oddanie właśnie tego, tej mojej nędzy mojemu Panu. Ofiarowanie rodzi wiarę, że wciąż jestem kochana, że On mi nadal ufa. Ofiarowanie napełnia mnie Jego mocą.
Tajemnica 5: Odnalezienie
Św. Paweł pisze w swoim liście do Koryntian, że na trzykrotne proszenie Pana, aby odszedł od niego, dostaje tylko jedną odpowiedz: Bóg zostaje z nim, zawsze jest wierny, zawsze kocha. I ty także nie musisz się chować ani uciekać. Przeciwnie- jesteś zaproszony, aby trwać przy Nim, trwać w tym, co należy do naszego Ojca niebieskiego. A jak wytrwać? „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9).
s.now. Katarzyna Świecznik