Mamy w Tyńcu
Mamy w Tyńcu

Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze próbować.

Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń.

Jan Paweł II

 

13 maja 2022 roku grupa Mam z przedszkola Sióstr Służebniczek NMP w Warszawie na Woli wraz ze swoimi przyjaciółkami wyjechała do Tyńca. Opactwo powitało je piękną pogodą i benedyktyńską gościnnością. Przyjechały, by uczestniczyć w organizowanych przez siostrę M. Różę konferencjach dla kobiet.

 

W tym roku p. Beata Kołodziej i o. Konrad Małys OSB poprowadzili wspólnie warsztaty pt. „Czas na kobiecość. Relacje z sobą, Bogiem i ludźmi”. Przez 3 dni ponad 30 Pań uczestniczyło w wykładach oraz modlitwach z mnichami, miało również możliwość zwiedzenia tynieckiego muzeum i smakowania specjałów klasztornej kuchni. „Reanimacja kobiecości”, „Duchowa detoksykacja dla kobiet”, „Kobieta w oczach mężczyzny” to tematy, których omówienie było bardzo ciekawe i potrzebne. Sobotni panel dyskusyjny w wykładowcami zaplanowany na godzinę trwał ponad cztery godziny i zakończył się późno w nocy, gdy bramy klasztorne dawno już były zamknięte. Tak wielka była potrzeba rozmowy i wymiany opinii na zagadnienia warsztatowe. W trakcie pobytu w Tyńcu był też czas na (krótkie) spacery i odwiedzanie tamtejszej kawiarni. Mamy przedszkolaków i ich przyjaciółki chwaliły wyjątkowe miejsce spotkania, omówione tematy i atmosferę wyjazdu. Wiele z nich już dopytywało o kolejny wyjazd do Tyńca.

Agata Bielecka

 

 

 


A oto kilka przemyśleń i refleksji Mam,

które były świadkami tych niezwykłych wydarzeń.

 

Wspaniałe miejsce, sama atmosfera i otoczenie skłania do przemyśleń. Cały wyjazd dał mi wiele do myślenia, do przemyślenia swojego życia, bardzo inspirujące - takie zatrzymanie się na chwile, nie ma na to często czasu na co dzień . Wspaniałe że mogłam poznać inne kobiety, mamy - rozmowy bezcenne! Siostra Róża - cudowna energia, która Bóg nam zesłał

Agnieszka Wilczyńska

 

 

Cudowne miejsce, urocze towarzystwo wspaniałych, wspierających mam i mądre słowa o. Konrada i Pani Beaty prowadzącej rekolekcje oraz opieka s. Róży- idealne okoliczności na zatrzymanie się w biegu, dobry czas na pozytywne przemyślenia, poczucie wsparcia od innych mam oraz spojrzenia na nasze rodzinne relacje trochę inaczej. Dla mnie to był bardzo ważny czas - to jak naładowanie energią na kolejne wyzwania w życiu.
Nie wyobrażam sobie, żebym w przyszłym roku nie uczestniczyła w podobnym spotkaniu.

Joanna Bartoszczuk

 

 

Z rekolekcji w Tyńcu wróciłam z odmienionym sercem, pełna nadziei. Rekolekcje dały mi konkretne wskazówki co zrobić, aby poprawić relacje z moimi najbliższymi. Lepiej rozumiem i doceniam męża i siebie. Bardzo pracuje też we mnie stwierdzenie o wzajemnym posłuszeństwie w małżeństwie, a także to, że tylko Pan Bóg jest w stanie zaspokoić naszą potrzebę miłości.
Na pewno będę wracać do notatek, które zrobiłam podczas rekolekcji, bo ta wiedza jest dla mnie jak złoto.

Magdalena Lamcha

 

 

Wyjazd mam do Tyńca – błogosławiony czas rozłąki z rodziną. Mądre, przemyślane warsztaty, godziny rozmów, odprężenie, modlitwa. Człowiek uświadamia sobie, jak bardzo taki wyjazd był potrzebny. I słowa męża: „Wiesz, te nasze dzieci od twojego wyjazdu jakby lepiej funkcjonują." Mam postanowienie, żeby częściej robić rodzinie taki detoks.

Katarzyna Rudzińska

 


Na rekolekcje jechałam z pewną dozą niepokoju. To był mój pierwszy wyjazd bez dzieci. Większość mam z przedszkola znałam tylko z widzenia. No i tematyka. Kobiecość w wydaniu katolickim na kiepski PR, któremu jak się okazało w pewnym stopniu poddałam się.
Z czym wyjechałam? Lekko oszołomiona, jak komputer w trakcie aktualizacji. Tyle „aplikacji” pracuje w tle spowalniając nas, mamy, dodając nam brzemion nie do udźwignięcia, powodując niepokój i ciągłe poczucie niewystarczalności. Atakują nas wirusy bycia idealnymi, spełniającymi oczekiwania nie do spełnienia i wykonującymi listę obowiązków, których dopełnienie przy dobrych wiatrach zajmie nam najbliższe sto lat. A my chcemy w tydzień. Zmaganie się między dbaniem o dobre samopoczucie każdego członka rodziny a zaspokajaniem własnych potrzeb. Wyrzuty sumienia mówią nam: „Żony bądźcie poddane mężom”, pomijając co św. Paweł pisze przedtem. I co potem. Potrzebny był ten „restart”, zatrzymanie się na chwilę, żeby móc to zobaczyć i nazwać. „Zapędzamy się w sprawach pilnych zaniedbując sprawy ważne” całkowicie dając wolną rękę biblijnej Marcie. Nie mamy odwagi być piękne, a nasze FIAT kierujemy z rozpędu na człowieka, a nie na Boga. Warsztaty były świetnie zaplanowane, poruszane tematy były bardzo ciekawe, mające przełożenie bezpośrednio na nasze życie. Solidnie umocowane w wierze. Ale to nie wszystko. Bardzo ważna była dla mnie atmosfera między nami. Życzliwe rozmowy podczas posiłków czy spacerów, szczerość i otwartość pozwoliły poczuć się częścią tej wspaniałej społeczności kobiet „jednego Ducha”. Gdzie każda z nas ma wątpliwości, stara się nie pogubić, rozeznawać wolę Bożą mimo zmęczenia, nieprzespanych nocy, ciągłego wałkowania tych samych codziennych tematów. Gdzie wciąż porównujemy się z innymi i czasem tak mocno wpatrujemy się w dziury w moście, że nie zauważamy samego mostu. To jak podczas długiej wędrówki wejść wreszcie do schroniska. Zdjąć buty dając odpocząć stopom, posilić się, odespać. I rano ruszyć znowu na szlak ze świadomością, że chociaż wciąż nie raz potkniemy się i że przecież nadal nie wiemy, co czeka nas za zakrętem, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Iwona Piotrowska

 

 

Warsztaty "Czas na kobiecość" w Tyńcu pozwoliły mi z uwagą przyjrzeć się swojemu wnętrzu, odkryć prawdziwe piękno oraz znaleźć rozwiązanie ciągłego "braku czasu". Pokazały mi na jakim fundamencie budować relacje z innymi osobami tak, aby trwałe i oparte na wzajemnym zrozumieniu i miłości. Uświadomiły także, że zwrócenie się całym sercem ku Bogu - Stwórcy człowieka, będzie prowadziło do radości życia, otrzymania pokoju w sercu i prawdziwej wolności.

Małgorzata Grudzień

 

 

Warsztaty w Tyńcu z panią Beatą Kołodziej oraz ojcem Konradem Małysem były niezmiernie wzbogacające, dające do myślenia i mobilizujące do pracy nad sobą. Pośród licznych myśli odnośnie tego co usłyszałam na warsztatach chyba najmocniej przemówiły do mnie następujące treści: Życie to proces i przemierzając je należy zachować Uważność na Prawdę. Pewne decyzje wymagają podjęcia ich w odpowiednim czasie, wymagają odwagi. Rozeznanie oparte na łasce Ducha Świętego, któremu musimy pozwolić być aktywnym w naszym życiu owocuje dobrymi decyzjami. Takimi, w których nie realizujemy swojego ego, ale wzbogacamy naszą duszę i dzięki temu nasze relacje są trwałe i dobre. Piękne było dla mnie porównanie życia z naturą. Drzewa wypuszczają swoje pąki wiosną, gdy jeszcze nie ma pewności ciepła. Pomimo niebezpieczeństwa zimna robią to, nie czekając na pełne ciepłe lato. Gdyby zaczekały natomiast, nie zdążyłyby rozkwitnąć latem i dać owoc. Podejmując decyzję opartą na prawidłowym rozeznaniu i nadziei możemy iść dobrą Drogą.

Dziękuję bardzo raz jeszcze za obecność na Warsztatach !!!

Aneta Fijałek