Jedno z Bogiem
Jedno z Bogiem

Pewnego dnia przechodziłam obok muru, za którym w dole płynęła rzeka. Obok tego samego muru przystanęli turyści i wpatrywali się w widok, jaki rozciągał się wokół. Słońce w pełni złociło wodę i pejzaż… Przestali rozmawiać i dłuższy czas wpatrywali się w dal, która rozciągała się przed nimi. W ciszy dał się słyszeć szum wody, szum skrzydeł latających nad wodą ptaków, a na twarzach turystów można było zobaczyć zachwyt.

 

Zachwyt rodzi ciszę, a cisza pozwala zobaczyć „oczami duszy” coś, czego nie widać, coś co jest głębsze i choć tylko patrzymy i widzimy piękno, dobro, to przeżywamy coś więcej… Pomyślmy, jeśli zachwycają nas rzeczy stworzone przez Boga, to jakże może nas zachwycić Pan Bóg, który jest Stwórcą wszystkiego? W swoim stworzeniu zawarł cząstkę Siebie! A On ma pełnię!!!

 

Pomyślałam, że człowiek, kiedy zatrzyma się i wsłucha, może odkryć i przeżyć coś więcej, głębiej niż to co widzi… Bóg wyposażył człowieka w dar, który był związany z jednością Stwórcy ze swoim stworzeniem. Dar przebywania razem, w jedności. Raj, w który wprowadził Bóg człowieka, był przebywaniem Boga i człowieka razem. To było największe szczęście człowieka! Zostaliśmy stworzeni, by być uwielbieniem Boga, swego Stwórcy i by być w ciągłym dialogu z Nim. Stworzeni do życia i miłości…, by przebywać z Tym, który jest Życiem i Miłością.

 

Świat zagłusza obecność Bożą, próbuje przesiąknąć serce ludzkie złem i brzydotą, które są związane z grzechem. Pokusy złego padają dzisiaj na podatny grunt; mamiąc wizją wolności, proponują brzydotę, która ogłupia i stwarza pozory szczęścia.

 

Anioł Życia i Miłości, Piękna i Dobra delikatnie próbuje dobić się do serca człowieka… Ileż łaska Boża musi pokonać przeszkód, żeby dotrzeć do głębi ludzkiego jestestwa…

 

Bóg proponuje nieustannie, wciąż na nowo swojemu stworzeniu zjednoczenie, jedność – proponuje to szczęście, które nie równa się z żadnym innym. Szczęście, które nazywa się „być razem”, które jest wspólnym dialogiem, to tworzenie tego co nazywa się „jedno”. Próbować trwać przed Bogiem z pustymi dłońmi, wierzyć, że jest sens zatrzymać się, choć wydaje mi się, że mam pustkę w sobie… to jednak jest trwanie, które uczy pokory wobec Boga, ciszy serca i otwarcia się na Jego Bożą obecność!

 

Po Mszy świętej długo jeszcze zostałem na modlitwie w kaplicy – pisał bł. Edmund (Dz. 27 maja 1853 r.). A innym razem: Tak mi było potrzeba odetchnąć przed Bogiem! Pomodliłem się w domu (Dz. 4 lipca 1857 r.).

 

Nasz bł. Patron przeżywał różne troski, ale największą z nich było trwanie w obliczu Boga i ufna wiara w Jego ciągłą obecność nie tylko w kościele w Tabernakulum, ale także w domu, w drodze do kościoła. Wystarczy pozwolić sobie na trochę ciszy, by trwać w obecności Boga. Choć serce może ci się wydawać zimne i niezdolne do rozmowy z Panem, to jednak poprzez wolę możesz się z Nim jednoczyć. Tego uczył bł. Edmund swoje siostry.

 

Być może nie przeżyjesz wspaniałych uniesień, ale jedyna rzecz, jaka pozostaje po takiej modlitwie, wydającej się bez wartości, suchej, ale pełnej woli, jest ta najważniejsza: to siła ducha, wewnętrzna siła, która pozwala trwać przy Bogu i w życiu, pomimo trudności i nieraz bolesnych doświadczeń.

 

Tę prawdę odkrywał nasz Błogosławiony Patron. Wskazywał na jeszcze jeden dar, który prowadzi do bycia z Bogiem i wiary w Jego ciągłą obecność w sercu człowieka – to Komunia duchowa. Pisał:

 

Nauczyłem ją sposobu przyjmowania Komunii św. duchowej. Jestem pewien, że ta anielska dusza obfitych łask dostąpi przez takowe wzniesienia wewnętrzne (Dz. 29 sierpnia 1854 r.).

 

Przyjęcie Boskiego Gościa, zaproszenie Go do siebie, do swojego życia, to trud, by oderwać się od codziennego „kieratu” i przystanąć, po prostu być jedno z moim Panem. Zaprasza, aby ludzkie serce oświadczyło ZACHWYTU!

 

Jeśli bł. Edmund proponował siostrom Komunię duchową, to znaczy, że sam doświadczał dobrodziejstwa tej modlitwy i duchowej jedności z Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie, w kawałku białej Hostii, która jest prawdziwym Ciałem Pana.
Panie, przymnóż nam wiary!!!

 

s.M. Alodia Witas