Jak Bóg wybiera i dokąd prowadzi?
Jak Bóg wybiera i dokąd prowadzi?

Jeszcze jedno świadectwo powołania. O tym, co czyni Bóg - kto kogo wybiera? I jak to jest, kiedy odddaje się Bogu życie.

 


Kiedy po raz pierwszy pomyślałam o życiu zakonnym? Nie wiem, ale jak pamięcią sięgam, przypominam sobie dziecięca, ufną modlitwę do Boga. Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom za tę lekcję wiary i prowadzenie mnie do Jezusa. Za pokazanie drogi do kościoła na niedzielną Eucharystię, roraty, różaniec. Dłużyły mi się te modlitwy, jak innym dzieciom, ale z drugiej strony pociągały.

 


Z powrotem


Bardzo przeżyłam dzień mojej pierwszej Komunii św. Po przyjęciu Pana Jezusa do serca, czułam się tak szczęśliwa, że bez wahania powiedziałam: „Jezus chcę  należeć cała dla Ciebie”. Z czasem to dziecięce pragnienie zostało uśpione, mimo że chodziłam do kościoła, modliłam się. Przyszedł okres buntu. Wszystko było szare i puste. Mocno przeżyłam ten czas. Zrezygnowałam z nabożeństw, które tak bardzo lubiłam w dzieciństwie. Została mi tylko niedzielna Eucharystia. Pamiętam, że był październik. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, poczułam się bardzo delikatnie w sercu zaproszona na różaniec. Poszłam mimo wewnętrznych oporów. Coś się we mnie przełamało. W moje serce wstąpił głęboki pokój, po różańcu zostałam na Mszy św. i potem tak już mi zostało. Skończył się październik, a ja zasmakowałam w Eucharystii, odnalazłam pokój serca i chodziłam na nią codziennie przez 5 lat, aż do wstąpienia do Zgromadzenia. Dziś wiem, że to Maryja przyprowadziła mnie z powrotem do Jezusa!


Najgłębsze pragnienie – być!


Ks. Proboszcz widząc mnie tak często w kościele, pytał o życie zakonne, ale na początku nie myślałam o takim wyborze. Kiedyś w kościele obserwowałam siostrę zakonną przy ołtarzu i wtedy tak mocno do mnie dotarło – ona robi to, co jest najgłębszym pragnieniem mojego serca! Jest dla Jezusa! Przez kolejne cztery lata dojrzewała we mnie ta decyzja. Nie brakowało wahania, czy to ja? Była to zawsze moja tajemnica, o której nikomu nie chciałam powiedzieć. To pragnienie stawało się coraz mocniejsze. A z nim pytanie, jakie Zgromadzenie wybrać? Kupiłam Informator „Zakony i zgromadzenia żeńskie w Polsce” i przeczytałam o prawie 180 Zgromadzeniach. Podczas lektury oceniałam, w którym Zgromadzeniu bym się widziała. Ostatecznie napisałam do czterech. Sióstr Służebniczek nie brałam pod uwagę, bo były w parafii, więc na pewno nie powołuje mnie Pan Jezus do nich, choć byłam związana z siostrami. To wydawało mi się  zbyt proste. Otrzymałam odpowiedź od wszystkich i jednocześnie zaproszenie do Leśnicy Opolskiej na skupienie. Moje koleżanki wycofały się w ostatniej chwili, a ja bardzo chciałam jechać, więc wybrałam się sama. To był wspaniały czas. Wieczorem weszłam na adorację Najświętszego Sakramentu do kaplicy w Betanii.  Była długa, cicha adoracja, bo dziewczyny się spowiadały. Uklękłam i wiedziałam – to tu jest moje miejsce! Oczywiście nikomu nic nie powiedziałam.


Posłuchałam, poszłam


Czasem rodzice, siostry, znajomi pytali, pewnie widząc mnie codziennie w kościele, czy nie wybieram się do klasztoru. Bałam się powiedzieć najbliższym, bo jestem jedynaczką. Nie było to proste, ani dla mnie, ani dla rodziców. Szanuję i rozumiem ich ból oraz reakcję, jak się dowiedzieli, ale też dziękuję z serca, że pozwolili mi pójść własną drogą. Bolało mnie ich cierpienie, ale w sercu wyraźnie słyszałam głos: To jest twoja droga, Ja się zajmę rodzicami. Zaufaj! Posłuchałam, poszłam. Jestem w klasztorze 18 lat. Były różne momenty, jak w życiu każdego człowieka. Nie brakowało i trudnych doświadczeń. Odkrywam, że są one po coś i zawsze „Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz. 8,28). W sercu mam pokój, że dobrze wybrałam, a właściwie, to Jezus mnie wybrał!

 

Chwała Mu za to, że mogę być Służebniczką Maryi, Tej, która kiedyś przyprowadziła mnie do Jezusa. Dziś mam tę wielką radość, że mogę do Jezusa przyprowadzać innych, dzieci, które katechizuję.


Jezu uwielbiam Cię w tych wszystkich ludziach, którzy w jakikolwiek sposób podprowadzili mnie bliżej Ciebie i za tych, do kogo mnie prowdzisz!

 

s.M. Julianna Kowalska