Ból rodzi lęk. Jeśli nie pozwalam na dotknięcie mego serca mieczem Bożej łaski i oczyszczenia, to prawdopodobnie dotkną mnie inne miecze - zapatrzenia w siebie, wygody, buntu, nieufności. Matka Boża Bolesna mówi wiele swoim życiem o wartości bólu i cierpienia.
Miecz przenika
Często człowiek rości sobie prawo do pokoju. Bóg tymczasem posyła proroków, którzy mówią o mieczu boleści tak jak w Łk 2, 33-35. Matka Boża otrzymuje od proroka obietnice - "Twoją duszę miecz przeniknie". Jak to jest z tym prorokowaniem? Czy proroctwo jasne i świetlane nie dawało by więcej nadziei i siły na oczekiwane jutro? Czy aż tak trudne przesłanie jest konieczne? Jest rzeczywiście wymagające, ale jest dawane konkretnej osobie – Maryi, Matce Boga. Bóg doskonale zna Jej serce i miarę. Daje i zadaje wiele, bo Bóg ufa Jej Sercu. Wie, że jest głębokie, dlatego dzieli się z Nią tymi troskami, które Sam również nosi. Maryja jest do głębi przejętą Bogiem. „Miecz przeniknie”, aby otworzyć Jej serce na to, co kryje się za nim, gdzieś tam, dokąd tak bez trudu się nie dociera. Maryja jest Matką Bożą Bolesną (z akcentem na "Boża"), ból łączy Ją z Bogiem. Jakie akcenty są w moim przeżywaniu bólu? Co przenika moje serce? Czym się przejmuję najczęściej?
Ból może otwierać nowy horyzont
Jeśli nie pozwalam na dotknięcie mego serca mieczem Bożej łaski i oczyszczenia, to prawdopodobnie dotkną mnie inne miecze - zapatrzenia w siebie, wygody, buntu, nieufności, użalania się, lenistwa, bylejakości życia. Problem w tym, że te miecze nie dają oczyszczenia i mocy. Na jaką przyszłość siebie skazuje? To tak jak z drzwiami. Kiedy są zamknięte, to można zobaczyć co jest za drzwiami tylko przez dziurkę od klucza. Kiedy weźmie się do ręki klucz i otworzy się drzwi na oścież, to powstaje zupełnie inna perspektywa, pełniejsza, bardziej harmonijna. Kluczem do harmonii w naszym życiu jest również trud i ból, a może nawet miecz cierpienia.
Miłość przynosi krzyż
Znana religijna piosenka przytacza realność takiego podejścia: „codzienność wiedzie przez krzyż, większy im kochasz goręcej”. To nie katastroficzna wizja na jutro, lecz odwaga naśladowania Jezusa i Jego Matki. Dwie strony tego samego medalu – po jednej jest cierpienie, a z drugiej zmartwychwstanie, z jednej prawdziwy trud, a z drugiej szczęście wiecznego odpoczynku. I nie jest to „tania obietnica”, bo już przed nami inni zdobywali ten medal i okazało się, że ten miecz zwycięża. Pokorna i delikatna Służebnica Boga okazała się Waleczną Panią.
Więc nie wymawiajmy się mową o wartości „rozbrojenia” jedynie dlatego, że jest tak miło, że jest jak jest i tak niech będzie… Nie usprawiedliwiajmy się, że miecze są zbyt ostre, a ludzie tacy delikatni… bo bywa, że chowamy się za takimi myślowymi murami wraz z naszym egoizmem i niewiarą, szukając świętego spokoju. Maryja kochała Boga i nie miała w życiu świętego spokoju. Poznała smak rozczarowania, samotności, lęku, bólu, ale nie potrzebowała Boga, aby jedynie uspokajał ludzkie nerwy wobec spraw bolesnych. Matka Boża Bolesna zawierzyła Temu, kto rządził i kierował tymi wydarzeniami. Cierpiała i ufała… Co więcej, im bardziej cierpiała, tym bardziej ufała.
s.M. Daniela Veselivska