Czym dla nas jest powołanie?
Czym dla nas jest powołanie?

 TAJEMNICA POWOŁANIA>>>

 

 

 

„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”,

czyli o tym, jak Pan mówi do serca każdej z nas…

 


Tajemnica powołania każdego człowieka wciąż zachwyca i intryguje. Być umiłowaną i to bez względu na to, kim jestem i jaka jestem - jest największym pragnieniem ludzkiego serca. Powołanie zakonne, które jest głębszym wymiarem tego wybrania, to zaproszenie do szczególnej relacji z Tym, który zna mnie po imieniu i pragnie mojej odpowiedzi na tę miłość.

 

Jezus każdego z uczniów powoływał w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny. Każdy jednak z nich przeszedł swoistą drogę oczyszczenia, aby móc w sposób pełny odpowiedzieć na Boże wezwanie. Czym dla nas jest powołanie? Jak je odkrywamy i jaka jest nasza odpowiedź na nie? Tym wszystkim chcemy podzielić, aby po raz kolejny ucieszyć się swoim wybraniem i pochylić się nad tą wielką tajemnicą…

 

 

Powołanie jest dla mnie niezasłużonym darem...

darem, którego ciągle uczę się odkrywać. To droga, która prowadzi mnie do dostrzegania żywego i kochającego Boga, działającego w mojej codzienności. Na tej drodze poznaję Jezusa-poznaję Miłość, która ukochała mnie na długo przed tym zanim pojawiłam się na świecie. Powołanie to dla mnie zaproszenie do niezwykłej i szczególnej relacji, która jest w stanie przemienić całe moje życie… Jak odkryłam swoje powołanie? Mam wrażenie, że pragnienie życia zakonnego było we mnie od zawsze. Chciałam żyć „bardziej” i „więcej”; chciałam, żeby moje życie było darem dla Boga i dla drugiego człowieka, którego On postawi obok mnie. Myślałam sobie: „Skoro On oddał za mnie swoje życie, to ja oddam Mu swoje”…

 

Wciąż w moim sercu walczyły ze sobą dwa pragnienia: by żyć z Jezusem i dla Jezusa oraz by żyć „po swojemu”. Z jednej strony byłam marianką, ministrantką, bardzo angażowałam się w życie parafii, jeździłam na rekolekcje i skupienia - wciąż słyszałam w sercu ten zapraszający mnie Głos… Miałam jednak swoje plany i nie chciałam zgodzić się na to, że ktoś mi je zmieni…

 

W moim przypadku Jezus musiał chyba po prostu stanąć i „zburzyć” cały ten świat, w którym żyłam. Przyszedł do mnie właśnie takiej -„odartej” ze wszystkiego i wtedy właśnie, gdy nie miałam nic, co mogłabym Mu dać-usłyszałam: „Jeśli chcesz…” W tym momencie byłam gotowa, by oddać Mu WSZYSTKO - czyli to moje małe nic…

 

Dziś chcę wybierać Go w mojej codzienności, w tym wszystkim, co mnie otacza. Czuję się zaproszona, do tego, by codziennie na nowo mówić Mu swoje „TAK, CHCĘ!”; by iść za Nim, pomimo trudności, z sercem przepełnionym ufnością, że On jest i chce działać w moim życiu.

Postulantka Daria

 

 

 

 

Gdy myślę o powołaniu...

przed oczyma wyobraźni mam biblijny obraz - człowieka, który sieje ziarno pszenicy oraz nieprzyjaciela, który sieje kąkol. Ten obraz bardzo mocno oddaje moje pojęcie o powołaniu. W moim życiu było wiele dobra, ważnych oraz pięknych chwil pobudzających mnie do rozwoju, dobra, budzących w moim sercu wiele wdzięczności i radości, a także pomagających w poznaniu Boga Ojca oraz pogłębieniu relacji do Niego. Równocześnie w moim życiu pojawiało się wiele trudnych sytuacji, które bardzo mocno na mnie oddziaływały, powodując smutek, poczucie beznadziei, kryzysy oraz to, że marnowałam czas na pielęgnowanie krzywd i urazów.

 

I tak o to w sercu pojawiła się nieśmiało kiełkująca pszenica oraz chwast, a wraz z nimi wiele trudnych uczuć - poczucie pustki, tęsknoty oraz mocne pragnienie, że chcę czegoś więcej. Im bardziej wsłuchiwałam się w swoje wnętrze, uświadomiłam sobie, że jest coś we mnie, co nie zgadza się na połowiczność, pozbawianie się godności dziecka Bożego oraz odrzucanie miłości odwiecznej. Nastał moment, w którym powiedziałam sobie: „Tak dalej żyć się nie da! - Trzeba podjąć radykalną decyzję!”. Co ja tak naprawdę chcę pielęgnować? Co lub kogo chcę postawić w centrum oraz czemu chcę dać wzrost?

 

Podjęcie takie decyzji nie było łatwe, bo wymagało wzięcia odpowiedzialności za swoje życie - a to kosztowało wiele trudu, zaparcia się siebie oraz codziennej pracy nad sobą. Dokonałam wyboru Miłości odwiecznej i nagle zaczęłam dostrzegać nowe przepiękne horyzonty, które, jak teraz widzę, prowadzą do prawdziwego szczęścia. Realizować to szczęście można na różne sposoby - dla mnie to droga z Panem Jezusem jako Jego Oblubienica i zostawienie dla Niego wszystkiego. Dziś czuję, że jest to moje najgłębsze pragnienie - i tego na dziś się trzymam.

Postulantka Agnieszka

 

 

Może służebniczki?

Dla mnie powołanie to wezwanie Boga do konkretnego działania, a dokładniej moja odpowiedz na Jego wołanie. Są różne powołania: do małżeństwa, kapłaństwa, do życia w samotności, do życia zakonnego, do bycia nauczycielem, lekarzem… Myślę, że gdy Bóg wzywa do konkretnej drogi i udziela nam też darów, talentów, pragnień ukierunkowanych na to konkretne powołanie.

 

Moje powołanie - fakt, że mogę być teraz postulantką, a w przyszłości siostrą - to ogromny dar, na który nie zasługuje. Bo jestem krucha i grzeszna. Pomimo świadomości swojej marności, mam w sobie ogromną wdzięczność za to, że Bóg powołał mnie do swojej służby zanim ja: zaczęłam oddychać, chodzić, mówić… zanim cokolwiek. Powołanie to dla mnie wciąż nieodkryty dar, za który codziennie Bogu dziękuję.

 

Dlaczego akurat do Siostry Służebniczki? Przed klasztorem nie znałam innych zgromadzeń, nawet nie interesowały mnie. Wiedziałam, że są karmelitanki, które są zamknięte za kratami, ale to mnie nie pociągało.

 

Służebniczki były w mojej rodzinnej parafii, więc wiedziałam czym się zajmują. Obserwowałam Siostry uważnie, na tyle, ile mogłam i właśnie to chciałam robić w życiu. Uczyć w przedszkolu, szkole, stroić kościół, cichą służbą nieść innym pomoc przez uśmiech, dobre słowo, konkretną obecność. Wiele dla mnie znaczyło, że siostra tak po prostu bez powodu może chcieć iść na spacer, na rower z taką nastolatką, którą byłam, gdy pierwszy raz pomyślałam: „może służebniczki?”

 

Odkąd pamiętam byłam wpatrzona w siostry „ jak w obrazek”. Fascynowało mnie, że pomimo zajęć, obowiązków potrafią budować relację z Jezusem. Zapragnęłam tego, by Jezus był też moim Oblubieńcem; aby był zawsze obecny w moim sercu, by był Jedynym. Dużą rolę w moim życiu odgrywa słowo „służba”. Dzięki oazie: Ruch Światło-Życie przyrzekłam, że Niepokalana będzie dla mnie wzorem służby i oddania całkowitego w Duchu Świętym Chrystusowi. Po latach nadal jest we mnie pragnienie, by naśladować Maryję. Im bardziej poznaje nasze Zgromadzenie, charyzmat, Ojca Założyciela, im bardziej staram się budować relację z Jezusem, tym bardziej odkrywam, że to jest to miejsce - ta droga, na którą Bóg mnie wzywa i gdzie chce mnie mieć.

Postulantka Aneta

 

I jeszcze coś, prosto z naszych serc...,

zapraszamy do obejrzenia i zamyślenia:

 

TAJEMNICA POWOŁANIA>>>

 

 

Każda z tych dróg jest inną drogą. Jest jednak coś, co łączy wszystkie te powołania…Jest to wezwanie Pana - głos, który mówi mi największą prawdę o mnie, prawdę o tym, że jestem UMIŁOWANA…

 


„Panie, niczego nie można Ci odmówić, nawet siebie samej
Panie, jestem gotowa oddać Ci siebie
Jestem gotowa, uczynić cokolwiek byś rozkazał
Panie jestem gotowa, na zapowiedzianą godzinę”
Dziękuję Ci, za to, że mnie powołałeś, aby stać przed Tobą i Tobie służyć!