Zacznij od Słowa, które z nami mieszka
Zacznij od Słowa, które z nami mieszka

W życiu człowieka wszystko ma swój początek. Każde spotkanie, nowy etap naszej historii, praca podejmowana w nowym dla nas miejscu, czy wreszcie codziennie przewracana kartka kalendarza. Początek związany jest z pewnym ryzykiem, bo nie wiemy co będzie działo się dalej. Bóg uczy nas poprzez tajemnicę Narodzenia Pańskiego dobrych początków...

 

Bóg jest początkiem wszystkiego

 

Początek to pewna tajemnica, która odsłania się stopniowo ucząc nas cierpliwości i pokory. Ale początek niesie też ze sobą nadzieję. Nadzieję, że to co nas czeka jest dla nas dobre. Gdy na coś czekamy, spontanicznie rodzą się w nas różnego rodzaju uczucia. Czasem będzie to radość zmieszana z nutą podekscytowania i tęsknoty. Może też być i obawa z domieszką lęku i niepewności. Być może zrodzi się też i chęć ucieczki przed tym co nieznane. Początek jednak jest ważną kartą w historii naszego życia.

 

Sięgając głębi naszego człowieczeństwa odkrywamy, że każdy z nas ma swój początek – był to moment, w którym Bóg pomyślał o naszym istnieniu. Bóg wypowiedział wtedy ważne słowo – nasze imię. I odtąd nie jesteśmy już anonimowi w Jego oczach. To Jego słowo było pełne miłości, czułości i akceptacji oraz bezwarunkowego przyjęcia.

 

Prolog

 

Zanim jednak Bóg wypowiedział to słowo dające nam życie, On sam stał się Słowem. Święty Jan Ewangelista w ten sposób opisuje to wydarzenie:

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy”.

 

…słowa, słowa, słowa… czy SŁOWO

 

Powyższy tekst Ewangelii kryje w sobie niezwykłe bogactwo i mądrość. Spróbujmy wejść w duchowy klimat tego Słowa.

„Na początku było Słowo..”. Św. Jan zwraca naszą uwagę na fakt, iż początkiem wszystkiego stało się słowo Boga. Słowo – czyli osoba Jezusa Chrystusa; Słowo, które jest Bogiem. Zastanówmy się nad tym czym dla nas – w wymiarze czysto ludzkim – jest słowo. Słowo to coś bardzo kruchego i ulotnego. W codzienności wypowiadamy mnóstwo różnych słów. Są słowa, które pocieszają, podnoszą na duchu, dodają odwagi. Są słowa pełne miłości, szacunku i ciepła. Słyszymy też słowa, które nas zastanawiają, pobudzają do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem. Bywa też i tak, że słyszymy słowa wypełnione bólem, troską i zmartwieniem. Czasem słowa ranią, sprawiają przykrość, pozbawiają radości. Niektórych słów nie chcemy po prostu słyszeć. Słowo – pomimo tego, że go nie widać – kryje w sobie ogromny potencjał. Może nas zapalić do życia lub zgasić dobre pragnienia. Ale wśród tych licznych słów jest jedno, które nigdy nie zawiedzie. Tym słowem jest sam Bóg. On każdego dnia przemawia do nas, bo chce być wiernym towarzyszem naszych życiowych zmagań. Mówi do nas z wielką miłości dając nam wolność wyboru w przyjęciu Go do swego życia.

„Na początku było Słowo…”. Czy jest Ono na początku każdego mojego zamiaru, decyzji i czynu? Czy jest Ono na początku moich relacji z drugim człowiekiem? Bez Jego Słowa każde moje słowo może być naznaczone pustką. Tylko Jego Słowo nadaje sens moim codziennym słowom.

 

Przyszedł Swój do swoich

 

Św. Jan w podanym fragmencie opisuje historię Słowa. Pokazuje nam jak weszło Ono w nasz ludzki świat i swoją obecnością zmieniło wszystko. Przypomina, że to Słowo jest bardzo delikatne i pozwala na odrzucenie siebie: „Przyszło od swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Jezus przychodzi i dziś do mego życia. Czy otwieram Mu drzwi mojego serca i zapraszam, aby poczuł się jak u siebie w domu? Czy pozwalam Mu wejść w świat moich obowiązków, zadań, pracy, relacji z innymi, mojej rodziny i wspólnoty? Jak zachowuję się, gdy Ono rodzi się we mnie?

 

Św. Jan mówi też o tym co dzieje się, gdy to Boże Słowo zostanie przyjęte: „Wszystkim tym jednak, którzy je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Przyjęcie Bożego Słowa pociąga za sobą poważne konsekwencje. Przyjmując Je do swego życia odkrywam swoją prawdziwą tożsamość – bycie dzieckiem Bożym, odnajduję swoje prawdziwe „ja”. Jego Słowo daje mi siłę i moc – pomaga w przezwyciężaniu codziennych trosk, zmartwień i niepokojów. Nie pozbawia mnie ich, ale daje siły do tego, aby się z nimi zmierzyć. Do mnie należy wybór: mogę żyć tak jakby Boga nie było i udawać, że sobie świetnie ze wszystkim radzę, ale mogę też wszystko rozpoczynać od Słowa i z Jego mocą iść po drogach mego życia. Wtedy Jego światłość oświeci moje ciemności, a Jego obecność napełni mnie pokojem i pewnością, że z Nim mogę naprawdę wszystko!

 

 

Prośmy Maryję – Niewiastę zasłuchaną w Boże Słowo – aby każdy nasz życiowy początek zanurzony był w życiodajnym Słowie. Niech Jej modlitwa i wstawiennictwo wyprosi nam odwagę sięgania po to Słowo, karmienia się Nim i wypełniania każdej chwili Jego smakiem. Nie bójmy się początków naszych życiowych historii, bo tam czeka na nas Jego Słowo. Zaczynajmy więc razem z Nim każdy pranek, każdą pracę i spotkanie z drugim człowiekiem. Wtedy możemy mieć pewność, że to co stoi za bramą naszych życiowych początków będzie naszą radością, siłą i mocą! 

 

s.M. Serafia Szymik