Najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca nie jest niezależność, ale przynależność do kogoś. Życie bowiem rodzi się z miłości, nie z samotności. Należeć do Pasterza, żyć w bliskości Jezusa to dla kochającego Go serca źródło prawdziwej radości i pokoju.
W liturgii IV niedzieli Wielkanocnej, zwanej Niedzielą Dobrego Pasterza, Jezus przedstawia siebie jako pasterza. Obraz ten, dla ludzi współczesnych Jezusowi, był bardzo czytelny i wymowny, ponieważ król uważał siebie za ustanowionego przez Boga pasterza. Miał on dbać o swoich podwładnych tak, jak pasterz troszczy się o owce.
Pasterzowanie po Jezusowemu
Jezus dwukrotnie podkreśla, że jest Pasterzem dobrym. Dobry pasterz nie pozostawia owcy na pastwę wilków, ale oddaje za nią swoje życie. Życie owcy jest dla niego ważne. Z miłością i odwagą broni swoich owiec, dla ich dobra ryzykuje swoim życiem. Jezus o oddaniu życia mówi kilkakrotnie, aby żadna z owiec nie miała wątpliwości jak bardzo jest przez Niego miłowana i jak bardzo Mu na niej zależy. Pasterz bowiem kocha miłością bezwarunkową. Najemnik zaś patrzy tylko na własne interesy, traktuje owce jak rzeczy, dbając jedynie o własne korzyści. Zależy mu tylko na sobie samym, dlatego też nie wystawia się na ryzyko, w przypadku niebezpieczeństwa po prostu ucieka.
Dobry Pasterz zna swoje owce, między Nim a owcami istnieje wyjątkowa, głęboka więź. „Pasterz zna owce, dlatego, że do niego należą, one zaś znają go, ponieważ są jego owcami. Znać i należeć do kogoś […] to właściwie to samo. Prawdziwy pasterz posiada owce nie tak, jak ma się rzecz, używaną i zużywaną. Należą one do niego w tym sensie, że się wzajemnie znają, i to znanie się jest wewnętrznym przyjęciem. Polega ono na wewnętrznej przynależności, która oznacza coś więcej niż posiadanie rzeczy” (Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, str. 235). Jezus zna każdą owcę, każdego swego ucznia; każdego miłuje, każdy jest dla Niego ważny, tak ważny że nie waha się oddać za niego życia. Jezus zna owce po imieniu i każda z osobna jest dla Niego niezastąpiona. Owce zaś znają Jego głos i idą za Tym, który im daje nowe życie.
Zgodzić się na status owieczki
Perykopa o Pasterzu zaprasza nas, by zobaczyć siebie w Bożej owczarni. Status owieczki – zdanej na pasterza, bezbronnej, potrzebującej troski i prowadzenia, może rodzić w nas bunt, bo bardziej cenimy sobie niezależność, prawo decydowania o sobie i samorealizację. Zapytajmy więc siebie: czy godzę się na to, by być w relacji do Jezusa jak owca w relacji do pasterza? Między owcą a pasterzem istnieje wyjątkowa więź. Nie jest to więź równości, ale zależności. Więź pełna miłości, zaufania i zatroskania. Pasterz jest kimś większym, silniejszym. To on opiekuje się, troszczy, prowadzi. Czy rozpoznaję w mojej codzienności głos Dobrego Pasterza, czy znam ten głos? Czy słyszę jak woła mnie po imieniu? Już samo brzmienie głosu Pasterza objawia kochającą obecność, bliskość, ciepło, bezpieczeństwo, ale usłyszeć głos – to jedno, a pójść za nim – to drugie. Pasterz nie stosuje wobec owiec żadnego przymusu. Owca jest wolna, może iść za pasterzem, albo błąkać się po bezdrożach. Ile już razy w imię błędnie pojętej wolności wybrałam bezdroża zamiast bezpiecznej bliskości Pasterza? Czy oddając Jezusowi swoje życie pragnę rzeczywiście łączyć je z Nim, razem z Nim przeżywać swoje wybory, trudności, najmniejsze sprawy codzienności? Najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca nie jest wcale niezależność, ale przynależność do kogoś. Życie bowiem rodzi się z miłości, nie z samotności. Należeć do Pasterza, żyć w bliskości Jezusa to dla kochającego Go serca źródło prawdziwej radości i pokoju.
Wybór jednak należy do nas – czy tylko być w owczarni, czy całkowicie należeć do Pasterza.
s.M. Edyta Kapij