„Surdut czy rewerenda”
„Surdut czy rewerenda”

Moje spotkanie z książką Emilii Szafrańskiej było dość przypadkowe.

Gdzieś, kiedyś w drodze siostra zakonna opowiedziała mi o tym, jak to się stało, że wstąpiła do zakonu. Miałam może z 14 lat – mówiła – gdy wpadła mi w ręce niepozorna książka. Na białej obwolucie w ramce była fotografia brodatego mężczyzny. Nad fotografią tytuł „Surdut czy rewerenda”. Oczywiście nie wiedziałam wtedy, co znaczy słowo rewerenda. Portret brodatego mężczyzny jednoznacznie skojarzył się młodej dziewczynie z obrazami świętych, bo przecież wszyscy święci byli brodaci – myślała – święty Mikołaj, święci Piotr i Paweł, święty Józef. Broda była dla niej atrybutem świętości. Gdy zaczęłam czytać –mówiła zakonnica – poznałam osobę Bojanowskiego i wtedy postanowiłam pójść jego śladami. Ja natomiast postanowiłam przeczytać książkę.

 

Edmund Bojanowski był literatem, poetą, tłumaczem, publicystą, badaczem folkloru, wydawcą, działaczem kulturalnym, społecznym i charytatywnym, a także pedagogiem. Powszechnie znany w Wielkopolsce założyciel wiejskich ochronek dla dzieci oraz żeńskiego zgromadzenia zakonnego Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny.

 

Autorka książki, Amelia Szafrańska, opowiedziała mi o swoim spotkaniu z Bojanowskim.

Mówi: „Po wojnie mieszkaliśmy w Dębicy naprzeciw klasztoru sióstr służebniczek. Kiedy wchodziłam do kościoła, to spotykałam się z Bojanowskim. W przedsionku wisiała jego fotografia z odpisem. Przyznać muszę, że ta notka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Po latach, gdy pracowałam już w Wydawnictwie PAX w Warszawie, skontaktował się ze mną Ojciec Stefan Miecznikowski, w czasie spotkania mówi do mnie: „pani Amelio, przeczytałem pani książeczkę o Zofii Kossak, i chcę, by pani napisała książkę o Edmundzie Bojanowskim”. Widząc moje zaskoczenie i niezdecydowanie, zaczął przekonywać: „pani Amelio, materiału jest dużo, są dzienniki, są listy”. Tak mnie namawia, i namawia, że w końcu się zgodziłam. Wiedziałam, że fenomen Bojanowskiego polega przede wszystkim na tym, że sto lat przed II Soborem Watykańskim założył żeńskie zgromadzenie zakonne. Ważne było, by ukazać, jakie miał problemy i przedstawić reakcje duchownych i zwykłych ludzi. W przypadku każdej powieści historycznej pojawia się problem wierności wobec faktów, a szczególne znaczenie ma to w opowieści biograficznej. Cały czas miałam dylemat, gdzie puścić wodze fantazji, i to tak, by nie odejść od prawdy. Efekt mojej pracy oceniają przez lata czytelnicy; teraz z ufnością oddaję moją powieść „Surdut czy rewerenda” wszystkim słuchaczom.

 

Czyta: Marek Klupś
Realizacja: Małgorzata Jańczak i Jan Felcyn
Motyw muzyczny: Jan Felcyn
Nagrania dokonano przy wsparciu Sióstr Służebniczek w Luboniu.

 

POSŁUCHAJ>>>