Tyle mam - daję wszystko
Tyle mam - daję wszystko

Mógł cieszyć się dobrobytem, korzystać z młodego jeszcze życia. On jednak patrzył dalej... Nie zatrzymał swojego wzroku na bogato zdobionych ścianach swego dworku, ale odważył się wyjrzeć przez okno. Spoglądał za okno i widział to, czego inni dostrzec nie chcieli. Pytał Boga na modlitwie o to, co należy czynić.


Ojciec Założyciel wybrał ubóstwo. Żeby jednak coś wybrać, trzeba to najpierw zauważyć. Trzeba być otwartym i uważnym. Błogosławiony Edmund Bojanowski ukazał swoim życiem, jak postępować, aby przełamywać stereotypy, jak nie pozwolić się im ograniczyć. Oczywistym jest bowiem to, że każdy szanujący się szlachcic, nie naraża na szwank swojej reputacji. Pewne zachowania nie przystoją ludziom urodzonym w klasie wyższej; aby utrzymać pozycję trzeba reprezentować sobą pewien poziom. W epoce romantyzmu, w której dane mu było żyć, nie brakowało ludzi o szlachetnych myślach, idealistycznych poglądach, a nawet chwilowych porywach serca. Edmund Bojanowski wyszedł jednak swoją wrażliwością, wytrwałością i radykalizmem daleko poza charakterystyczną dla swoich czasów fascynację ludem wiejskim.


Zakasać rękawy i iść


W drodze ku życiu ubogiemu decydujący wpływ miało jego wrażliwe serce. W momencie, gdy jego własne plany życiowe legły w gruzach, nie pozostał głuchy i zamknięty w sobie. Mógł cieszyć się dobrobytem, korzystać z młodego jeszcze życia. On jednak patrzył dalej... Nie zatrzymał swojego wzroku na bogato zdobionych ścianach swego dworku, ale odważył się wyjrzeć przez okno. Spoglądał za okno i widział to, czego inni dostrzec nie chcieli. Pytał Boga na modlitwie o to, co należy czynić. Nie tylko u początku swojej działalności wzruszył się cierpiącymi na cholerę ludźmi i sierotami, ale zdecydował się działać. Jego życie, w efekcie tej ofiarności, stopniowo owocowało ubóstwem materialnym. Jednak to ubóstwo miało swoje źródło daleko wcześniej - tam, gdzie pojawiła się zgoda na tracenie tego, co składało się na jego dotychczasowe życie. Zakasał rękawy i poszedł. Tak jak mówi Ewangelia - rozdał wszystko co miał.


Łańcuch dobra


Wrażliwe serce błogosławionego Edmunda nie dawało mu spokoju. Wciąż szukał nowych rozwiązań. Gdy jego ręce nie wystarczały zachęcił do pomocy dziewczęta. Swoim życiem dawał świadectwo jak służyć. Jego mądra hojność uratowała wielu, jednak serce pałające miłością, rozrzutne i nie mogące być spokojnym, dopóki nie wypełniło woli Bożej, rozpaliło jeszcze więcej osób, dzięki czemu łańcuch dobra może trwać.


Ubogi z ubogimi

 

To, co z pewnością najbardziej pociągało ludzi ku naszemu Ojcu Założycielowi, to żywy obraz tych sytuacji, gdzie ludzki sposób myślenia zawodził. Bo wydawałoby się, że dać dużą monetę biednemu to rozrzutność, że biec za ubogim to pogarda, że przyjmować sieroty, gdy brak środków na ich przeżycie to głupota. On jednak tak właśnie czynił. Błogosławiony Edmund wsłuchany nieustannie w Boży Głos, nie dał się zbyć tym ograniczonym do ludzkiego rozumowania wymówkom. On był nieustannie zapatrzony w Boga. Takim właśnie Bożym spojrzeniem uczył się patrzeć na świat. Wiele dni wręcz zmuszało go do zawierzenia Bożej Opatrzności. Stawał pomiędzy wyborem: poddać się, zrezygnować bądź zaufać... zdał ten egzamin bezbłędnie. Wiele razy, gdy jego środki się już wyczerpały pisał listy z prośbą o pomoc, chodził do ludzi bogatych, upokarzał swoją szlachecką godność. Stał się ubogim z ubogimi, ale dzięki temu na wzór Ojca Niebieskiego może być nazwany Ojcem Miłosierdzia, albo też Apostołem Miłosierdzia. Bo przecież nigdy nie zatrzymał się tylko na strawie cielesnej, ale też nieustannie dbał o ducha, powierzonych jego pieczy ubogich. Martwił się, gdy widział tylko niewielu z nich nawiedzających Pana Jezusa.


Tyle mam - daję wszystko


Błogosławiony Edmund Bojanowski nie bał się ubóstwa, nie bał się tracić. Dlatego też życie zakończył jako ubogi. Stał się jednym z tych, których kochał. Nie jest sztuką wiele mówić..., dawać z tego co zbywa... Prawdziwe ubóstwo to otworzyć serce, pokazać - tyle mam - daję wszystko. A o dziwo skarbiec takiego serca nigdy się nie wyczerpie. Mało tego będzie się wydobywać z niego coraz większe bogactwo. Już nie te materialne, ale te Boże, czego przykład dał nam nasz Ojciec Założyciel.

 

sM. Natalia Sobala