Trójca Święta w duszy człowieka
Trójca Święta w duszy człowieka

Siostra Roberta Babiak, Służebniczka ze Starej Wsi, wyraziła w swym Dzienniku doświadczenie Boga, który stał się jedyną treścią jej życia. Całkowite zawierzenie Bogu Miłości prowadziło ją do współcierpienia z Jezusem dla zbawienia świata. S. Roberta doszła do pełni zjednoczenia poprzez rozważanie życia Jezusa w tajemnicy Eucharystii i miłości Boga Trójjedynego, głosząc realizację przykazania miłości Boga i bliźniego. Poniżej tylko niektóre, wybrane z wielu, jej duchowe przeżycia.

 

 

11 maja 1942 roku s. Roberta poznając Trójcę Świętą zapisała: „Bardzo jasno oglądałam umysłem i w dziwny sposób pojmowałam jak Ojciec niebieski jako pierwsza z Osób Boskich nie ma innej mądrości ponad swojego Syna, którego ustawicznie rodzi aktem poznanie Siebie. Zatem Syn Boży nie jest zrodzony później z Ojca, lecz jest zawsze żyjący jako i Ojciec. Ojciec Przedwieczny poznając Siebie w Mądrości Syna, również nieskończenie miłuje Mądrość Swoją, a ta miłość rodzi Ducha Świętego, nie później jak jest zrodzony Syn. Mądrość poznając Ojca żyje zupełnie pogrążona w Jego woli. Tak więc Trzy Osoby Boskie mają jedną Wolę, jedną Mądrość, jedną Miłość. Lepiej rzec można Trzy Osoby Trójcy Świętej są jedną wolą, jedną Mądrością, jedną Miłością (…) Trójca Święta zawsze widziała Słowo zjednoczone z naturą ludzką - a w Słowie wcielonym widziała cały rodzaj ludzki, każdą duszę z osobna (…) Czułam - że Boska Krew płynie w żyłach, a z tego powodu jestem kochaną przez całą Trójcę Świętą, Matkę Bożą i całe niebo”.

 

Widzenie Trójcy Świętej często powtarzało się w życiu duchowym siostry. „Jednak tejże nocy we śnie ujrzałam w niebie trzy słońca takie same jak to widziane umysłem. Słońca te nie miały promieni, a były umiejscowione na niebie ze wschodu na zachód bliżej zenitu i w pewnej równej odległości od siebie, tak na oko po kilka metrów. Wiem duch mój poznał, że jest to Trójca Święta. Odczułam niezmierny Majestat Boski i zaczęłam wołać z miłością i bojaźnią... Zaraz stało się, że całe niebo poruszyło się wewnątrz, a na zewnątrz wystąpiły cudowne miniaturki owych trzech słońc. Wyglądało to wprost cudownie, a dusza moja zrozumiała, że to obraz dusz świętych, w których Bóg Sam siebie ogląda. Tak się nieraz dzieje, że przeżycie nieprzyjęte wraca parę razy aż jestem zmuszona zanotować go, a wtedy czuję się spokojna w sumieniu (…) Trójca Święta uwielbia sama siebie w duszy, gdyż widzi i poznaje tę miłość, jaką obdarza duszę. Dusza jest miejscem, gdy Trzy Osoby Boskie oddają się sobie nawzajem... Porównuję ją do trzech młodzieńców w piecu babilońskim. Ogniem był Ojciec, ale Syn Boży wodą, a Duch Święty powietrzem”.

 

W innym miejscu pisze: „Zaraz po Komunii św. poznałam Trójcę Świętą w najwyższej sprawiedliwości Jej istoty, czyli że Boskie Osoby pozostają w stosunku do Siebie w najdoskonalszej sprawiedliwości, oddając jedna drugiej cały swój Byt, w którym się zawierają najwyższe doskonałości Bóstwa aktualnie. Bóg Ojciec oddaje się całkowicie swojemu Synowi, z wszechmocną Wolą swoją z Mądrością Słowa i Miłością jaką jest Duch Święty. Tak samo oddaje się Słowo Ojcu przez Ducha Świętego. Czyli wszystkie Trzy Osoby Boskie ustawicznie sobie się oddają, a w tym oddaniu się nie ma najmniejszej przerwy, gdyż to byłoby niedoskonałością, która w Bogu miejsca nie ma. Gdyby na przykład ktoś przelewał wodę z naczynia do drugiego naczynia, to byłby moment, że jedno z naczyń byłoby zupełnie próżne. W Bogu takiej próżni nie można nawet przypuścić. Lepiej to da się wytłumaczyć, gdy człowiek oddaje się w miłości drugiemu człowiekowi, możliwie matka dziecku i nawzajem, lecz i tu zachodzi różnica, bo się stykają dwie niejednakowo uposażone wola i rozum... W Bogu Trójjedynym wszystko jest jednością, wszystkie doskonałości są jedynie Bogiem, w którym także Prawda i Sprawiedliwość stanowią jego Istotę. Zdawało mi się, że Bóg jest podobny do instrumentu muzycznego, który jest zawsze ten sam, co do przedmiotu, ale artysta wygrywa na nim coraz to inne akordy, a przecież sam instrument przez to wcale się nie zmienia”.

 

8 września 1942 roku s. Roberta w otrzymanej wizji poznała potrójne doskonałości Boga i duszy ludzkiej, za pomocą trzech ogromnych szklanych tablic. Odbicia tablic oznaczają Myśl Bożą, Słowo i Czyn. Czyli myśl Boża zrodziła Słowo - a Słowo wyraziło na zewnątrz to, co widziało w Ojcu. Zatem doskonałości Ojca i Syna zostały ożywione przez Ducha Świętego w duszach ludzkich. Bóg stworzył człowieka według swojego wzoru, który ma wyrażać potrójnie swoje doskonałości, czyli myślą, słowem i uczynkiem. Tym doskonałościom towarzyszą trzy cnoty Boskie, które są podobne do owych trzech tablic szklanych z doskonałościami Boskimi. Myślom odpowiada cnota wiary, słowom - cnota nadziei, uczynkom - cnota miłości. Za tymi cnotami idą inne cnoty według współpracy z łaską Bożą. Pragnieniem Boga jest, aby człowiek zrealizował wszystkie Jego doskonałości według słów: Bądźcie świętymi, jako i Ojciec wasz niebieski jest. Uczynki wykonane z miłości Boga trwają wiecznie, natomiast bez dobrej intencji są marnością”.

 

Przyjęcie Eucharystii do swojego serca stawało się przyczyną obcowania z Ojcem, który obdarza miłością, będącą zasadą życia Trójcy Świętej. „Poznałam Jezusa jako Słońce Sprawiedliwości... tylko w Nim jest wszelkie usprawiedliwienie w niebie i na ziemi. W samym łonie Trójcy Świętej Słońce Sprawiedliwości przepromienia wszystkie akty Boskiego życia, ponieważ jest Mądrością niestworzoną tak samo na zewnątrz, o tyle dusza jest sprawiedliwą, o ile pozwoli się przeniknąć Słońcem Sprawiedliwości”.

 

Siostra Roberta rozumiała, że w łonie Trójcy Świętej odbywa się w niepojęty sposób dla stworzeń rozmowa Osób Boskich. Jest to wyraz życia, mowa duchowa o tyle rzeczywista, o ile duch jest prawdziwszy od ciała. Ponadto wszystkie Trzy Osoby Boskie oddają sobie sprawiedliwość w duszy ludzkiej. Innymi słowy, uświęcają duszę przez swoje w niej działanie, a czynią to dla swojej chwały. Każda Osoba Boska daje duszy tyle łaski, ile daje pierwsza Osoba. To znaczy, że nie daje duszy więcej łaski Ojciec, aniżeli Syn i Duch Święty. Jezus pouczył ją, że w Nim jest i żyje cała Trójca Święta i przez Niego Osoby Boskie odbijają swój obraz w jej duszy. Dlatego jest ona godna, aby ją Bóg miłował. „Tak dobrze odczułam, że Jezus mnie daje Trójcę Świętą, a ja Jemu nawzajem oddaję, bo mam w duszy żywy obraz Trzech Osób Boskich”.

 

Miłość Trójcy Świętej jest podobna do działania słońca. Jak słońce działa według swych praw na wszystko co jest stworzone, tak samo dzieje się w relacji Boga do dusz. Bóg jest z natury swej Istotną Miłością, a dusze ludzkie mają korzystać z tejże miłości o tyle, o ile ich natura wolna może zapragnąć. Każda dusza ludzka może wziąć tyle miłości Boga, ile jej potrzeba do całkowitego wzrostu w świętości. „Tak jak w przyrodzie, słońce tak samo świeci i ogrzewa trawkę, jak i różę, ale trawka mimo to nigdy nie dorówna wzrostem róży. Lecz przez to niema krzywdy, słońce dało jej tyle życia, że natura trawki urosła do swojej pełności. To samo dzieje się w dziedzinie duchowej”. Podobnie Syn Boży tak „mieści się w Ojcu swoim, jak wody morza. Że jest On w łonie Ojca niezmiernie szczęśliwy, ponieważ jest nieograniczony jako i Ojciec we wszystkich doskonałościach... Jak Jezus mieści się w Ojcu, tak dusze ludzkie mieszczą się w Jezusowej Krwi, która jest nowym morzem, jest wyobrażeniem morza szczęśliwości Ojca. Jezus jest naszym Ojcem, bo nas zrodził ze Krwi swojej przez odkupienie. On jest pełnią naszej szczęśliwości tu i na wieki”.

 

3 września 1942 roku opisuje istotę Trójcy Świętej na przykładzie kamienia trąconego o inny, który daje ogień. Podobnie jest z pochodzeniem Ducha Świętego od Ojca i Syna. Uścisk wewnętrzny i wzajemny w miłości dwóch Osób Boskich daje pochodzenie Trzeciej Osoby Boskiej. 5 października opisuje jedność Trójcy Świętej na przykładzie osoby ludzkiej, składającej się z rozumu i woli. Władze te dają sposobność człowiekowi, że kocha sam siebie. Gdyby nie posiadał jednej władzy, nie byłby człowiekiem. Władze są w człowieku stworzone, a w Bogu „niestworzonym władze te są Osobami”.

 

Na podstawie: Trójca Świeta w życiu s. Roberty Babiak, Ks. prof. dr hab. Stanisław Urbański.