Spotkanie Przyjaciół Misji
Spotkanie Przyjaciół Misji

W dniach 13 i 14 lipca nasza wspólnota z Wesołej miała zaszczyt uczestniczyć, jak co roku, w letnim spotkaniu Przyjaciół Misji, które tradycyjnie odbyło się w Domu Prowincjalnym Sióstr Służebniczek w Panewnikach.

 

 

Centralnym punktem, przygotowanego przez s.M. Radosławę spotkania, w którym łącznie wzięło udział ponad 100 osób, była oczywiście Eucharystia w intencji Przyjaciół Misji oraz misjonarzy i sióstr misjonarek, której przewodniczył nasz dobry znajomy ks. dr Jacek Plech. Celebrans w swej homilii zaznaczył, iż wszyscy tu obecni powinniśmy być swego rodzaju misjonarzami, czy to swą modlitwą czy swymi czynami mamy wspierać to dzieło misyjne. W dalszej części homilii, nawiązując do Ewangelii, kapłan zwrócił uwagę na postawę dobrego Samarytanina. Nie przeszedł on obojętnie obok potrzebującego, ale okazał mu swoje miłosierdzie. Ks. Jacek życzył więc i nam, abyśmy i my byli takimi samarytanami na co dzień otwartymi na potrzeby innych, abyśmy codziennie mogli okazywać innym swe miłosierdzie. Bo tak naprawdę nie trzeba przecież dużo z naszej strony, wystarczy czasem pochylić się nad tym potrzebującym, nie omijać go szerokim łukiem udając, że się go  nie widzi, albo szukając alibi i tłumacząc się, że w końcu ktoś inny go zauważy i mu pomoże.

 

 


A cóż my, członkowie Rodziny bł. Edmunda, możemy zrobić w kontekście tego wielkiego dzieła misyjnego, tworzonego przez siostry służebniczki-misjonarki, choćby tylko w samej Afryce, zwłaszcza wśród dzieci, dla których są czasem niczym matki, jedyne nauczycielki, lekarki, a nawet pośredniczki między niebem i ziemią. Otóż my sami możemy iść śladami naszego Patrona, przekazującego, jak to jest napisane na stronie internetowej sióstr służebniczek w dziale misyjnym, siostrom troskę o dziecko słowami: „Dzieci jako najdroższy skarb Chrystusa Pana niech z miłością pielęgnują…”. W tej pielęgnacji i trosce możemy pomagać poprzez modlitwę i pomoc finansową, włączając się czynnie w Patronat Misyjny (wszystkie informacje na ten temat znajdują się na stronie internetowej w dziale Misje). Dodam jeszcze, że przy ogromie potrzeb na tej afrykańskiej ziemi, z którymi trzeba się zmagać na co dzień, szczególnie z brakiem wody i lekarstw, liczy się każdy „wdowi grosz” oraz modlitwa. Jej siła bowiem jest niewyobrażalna i odczuwana przez siostry na każdym kroku. Aby się o tym przekonać wystarczy posłuchać opowieści sióstr o wielu wydarzeniach, które miały swój szczęśliwy finał tylko dzięki modlitwie. Jest to istotne zadanie dla Przyjaciół Misji zwłaszcza teraz, gdy posługa na afrykańskiej ziemi robi się coraz bardziej niebezpieczna. Nie tylko przyroda, jadowite węże, ale głównie terroryści z grup Boko Haram w Kamerunie, działający w rejonie niektórych placówek naszych sióstr, stanowią dla nich realne zagrożenie. O tym wszystkim mogliśmy się dowiedzieć bezpośrednio od sióstr misjonarek, które gościły na naszym spotkaniu, poświęcając nam swój drogocenny czas swego urlopu, na który do Polski przyjeżdżają raz na 3 lata. Tym razem cieszyliśmy się obecnością s. M. Pauliny Megier z placówki w Mandamie oraz s.M. Paschalis Brzezinki z Figuil. Siostry wdzięcznie i ciekawie opowiadały o swej służbie na misji, a także cierpliwie odpowiadały na nasze pytania, dzięki którym dowiedzieliśmy się więcej o szczegółach pracy na misji. Siostry były z nami już podczas Mszy św., w czasie której wyróżniającym się elementem była procesja z darami. Uczestniczyły w niej cztery osoby, a oprócz wina i hostii, niesiono w darze także owoce i ziarna z afrykańskiej ziemi. Sama procesja miała bardzo uroczysty charakter i wyglądała nieco inaczej niż zazwyczaj. Każda osoba podchodziła do ołtarza pojedynczo i towarzyszył jej komentarz o znaczeniu danego daru. A żeby całość miała jeszcze bardziej egzotyczny klimat, każda z pań uczestniczących w procesji była przyodziana w afrykańskie pagne. Trzeba przyznać, iż wyglądało to bardzo oryginalnie, wzmacniając jeszcze bardziej tę misyjną atmosferę, która nas otaczała.

 

 

 


W czasie spotkania mieliśmy zaszczyt po raz pierwszy uczestniczyć we Mszy Świętej  w górnej kaplicy NMP, po jej gruntownej renowacji. Sami również mogliśmy brać udział  w przygotowaniu liturgii w te dwa dni. Bardzo uroczysta Eucharystia zakończyła się rozdaniem nam przez siostry pięknych misyjnych krzyżyków na rzemieniu do powieszenia na szyi. Zostały one wcześniej poświęcone przez ks. Jacka, który poprosił nas, byśmy owe krzyżyki nosili na sobie nie tylko jako znak przynależności do Przyjaciół Misji, ale jako znak i świadectwo wiary, w czasach gdy nasz Kościół jest tak bardzo zewsząd atakowany. I z tym atrybutem wiary na naszych szyjach udaliśmy się, na zaproszenia siostry Radosławy, do refektarza na podwieczorek, gdzie w miłej atmosferze mogliśmy usiąść za stołem i się posilić, a potem przy kawie i cieście porozmawiać również z innymi, przybyłymi na to spotkanie ze wszystkich stron Śląska, przyjaciółmi Misji oraz z siostrami Radosławą i Konstancją, odpowiedzialnymi za referat misyjny. Każda rozmowa z nimi jest nowym, miłym doświadczeniem. Siostra Radosława zaprosiła nas również do sali bł. Edmunda, która po remoncie nie przypomina wcale tej, jaką znaliśmy z ostatnich naszych spotkań, ale nie będę zdradzał tu szczegółów, aby każdy mógł osobiście zachwycić się pięknym efektem renowacji tego miejsca. W tej to właśnie sali dobiegł końca 3-godzinny zjazd Przyjaciół Misji, wspomnianym już, arcyciekawym spotkaniem z siostrami z placówek w Kamerunie, którym towarzyszyła, będąca również długie lata na misjach, siostra Radosława Wojtasiak, obecnie „szefowa” w Referacie Misyjnym.

 

 

Na pożegnanie siostra zachęciła grupy i wspólnoty, które chcą poszerzyć swą wiedzę na temat Patronatu Misyjnego, do zaproszenia jej do siebie, aby w ciekawy sposób opowiedziała o służbie misyjnej, placówkach w Kamerunie i odpowiedziała na wszelkie pytania dotyczące ewentualnego przystąpienia do PRZYJACIÓŁ MISJI, do którego z kolei osobiście zachęcam na wzór naszej skromnej wspólnoty. Wiem, że grono ludzi z naszych wspólnot, np. z Piotrowic, Istebnej lub innych placówek, również indywidualnie, wspomaga to dzieło misyjne, i wielka chwała wszystkim za to, ale takie skupienie wszystkich wspólnot pod jednym Patronatem Misyjnym spowoduje, iż możemy jako Rodzina bł. E. Bojanowskiego stać się jedną wielka rodziną z naszymi siostrami misjonarkami, dodatkowo obejmując je duchową adopcją modlitewną, co bardzo łączy i czyni nas odpowiedzialnymi również za to dzieło misyjne, które sam bł. Edmund Bojanowski przewidywał, bo gdy żył uwrażliwiał siostry, by spieszyły z pomocą tam, gdzie jest potrzeba, gdzie ktoś czeka na ich posługę miłości i to samo pewnie mówiłby nam, członkom Jego Stowarzyszenia. A siostra Radosława obiecała, iż w miarę możliwości i czasu przyjedzie do każdego kto ją o takie spotkanie poprosi. W tym celu, za jej zgodą, podaję numer telefonu do Siostry: 510-346-730. Osobiście polecam, bo warto choćby tylko posłuchać, jak wygląda życie i służba sióstr misjonarek w Afryce, i byśmy może kiedyś mogli wspólnie tworzyć to wielkie dzieło misyjne, bo to naprawdę nic nas nie kosztuje, wystarczy modlitwa, „wdowi grosz”, a już będziemy jak ten samarytanin, nieobojętni na potrzeby innych... Co w naszym Stowarzyszeniu raczej jest normą.

 

Andrzej Stanik - Przyjaciel Misj
Wspólnota z Wesołej