Obleczona w słońce... Kult Niepokalanej w Turwi.
Obleczona w słońce... Kult Niepokalanej w Turwi.

Kaplica przypałacowa w Turwi pochodzi z 1847 roku i była budowana od początku zgodne z religijnością i duchowością rodziny Chłapowskich, pragnących nadać jej wezwanie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Zaznaczyć należy, że sam dogmat o Niepokalanym Poczęciu oficjalnie stolica apostolska ogłosiła dopiero w 1854 roku i był on potwierdzeniem powszechnej czci oddawanej Maryi od wieków średnich. O siedem lat zatem wezwanie turewskiej kaplicy wyprzedziło oficjalnie przyjęte prawo kościelne.
 

Tradycja rodziny Chłapowskich potwierdza, że wiele lat wcześniej planowano powstanie w majątku przydomowej świątyni, ale ostatecznie o jej budowie i wezwaniu przesądził oficjalnie uznany przez Kościół cud, którego bohaterem był Alfonse Ratizbonne. Pochodził on z zamożnej żydowskiej rodziny ze Strasburga. Był bankierem o ugruntowanych poglądach ateistycznych, w jego środowisku wszyscy bliscy nawracali się na wiarę katolicką, a jego rodzony brat został księdzem. Odnowę religijną przeżył również jego oddany przyjaciel, hrabia de La Ferronays, który deklarował mu swoją dozgonną modlitwę o jego duszę. Alfonse nie był jednak czuły na argumenty przyjaciół. Po swoich zaręczynach w Strasburgu, wyjechał do Włoch. Po powrocie miał się ożenić, zacząć pracę w Towarzystwie Bankowym swego wuja i wieść życie łatwe i dostatnie. Gdy gościł w Rzymie doszła do niego smutna wiadomość o śmierci przyjaciela. 20 stycznia 1842 roku, z powodu formalności związanych z organizacją pogrzebu hrabiego, znalazł się w kościele pw. św. Andrzeja Della Frate, gdzie miał widzenie maryjne. Generał Chłapowski wraz z żoną Antoniną był wśród tłumu wiernych zgromadzonych na dziedzińcu kościoła, kiedy wybiegł z niego Alfonse Ratizbonne. Wyznawał on swoje grzechy i przysięgał dozgonną wierność Kościołowi i Matce Boskiej. Chłapowscy od dawna nosili się z zamiarem wybudowania w swym majątku kaplicy przypałacowej, ale świadectwo to pobudziło rodzinę do żywej czci Niepokalanej i ostatecznie przesądziło o wezwaniu kaplicy w Turwi. Wiadomość o nawróceniu Ratizbonne, decyzja o jego dalszej drodze życiowej, chrzest i wstąpienie do zakonu szybko rozprzestrzeniły się w całej Europie i wywołały ogromne poruszenie. Z tego zapewne powodu papież Grzegorz XVI powołał specjalną komisję, która miała zbadać to zdarzenie. W czerwcu 1842 roku wikariusz generalny Ojca Świętego, kardynał Patriami oraz Kongregacja Obrzędów urzędowo potwierdzili cud nawrócenia osobnym dekretem. Rzymskie wydarzenia miały swój dalszy bieg w odległej od stolicy apostolskiej małej Turwi, gdzie w tym czasie nad koncepcją kaplicy pracowała Zofia Chłapowska Koźmianowa, co w swych listach opisuje o. Hieronim Kajsiewicz. Przypuszczać należy jednak, że córka generała była jedynie pomysłodawczynią ogólnego zarysu świątyni, a projekt budowli wykonał architekt, lecz jego nazwiska niestety nie znamy.
 

 

Pałac i kaplica w Turwi



O randze kaplicy przypałacowej i jednocześnie uznaniu dla jej fundatorów świadczy uzyskany od papieża w 1853 roku przywilej odpustowy. Kiedy zatem stolica apostolska szykowała się do ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, w Turwi przygotowywano już odpust posiadający indult papieski. Musiało to być wielkim przeżyciem religijnym dla rodziny Chłapowskich i całego okolicznego społeczeństwa. Założeniem było bowiem, że świątynia turewska nie będzie jedynie kaplicą domową, ale że będzie ona dostępna dla wszystkich wiernych, co było w tamtych czasach dość rzadkim rozwiązaniem. (…)

 

 

Wnętrze kaplicy



Wnętrze kaplicy pałacowej w Turwi zachowało się do dzisiejszych czasów w postaci niemal niezmienionej. Składa się ono z dwóch części, nawy główniej, która przechodzi w podniesione prezbiterium, zakończone neogotyckim dębowym ołtarzem. W centrum jednokondygnacyjnego, trzyosiowego ołtarza, znajduje się obraz Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, namalowany w Rzymie przez polskiego artystę Leopolda Nowotnego. Boczne skrzydła ołtarza spełniają funkcję drzwi prowadzących do zakrystii. W lamówki płaszcza Maryi malarz wpisał cytaty z Księgi Przysłów, mówiące o przymiotach Matki Boskiej. W Przeglądzie Poznańskim z 1847 roku, którego redaktorem naczelnym był Jan Koźmian – zięć gen. Chłapowskiego, znajdujemy wzmiankę o przywiezieniu obrazu do Turwi i jego krytykę: […] w kaplicy Turewskiej w W.X. Poznańskiem umieszczony został w tych czasach w ołtarzu obraz malowany w Rzymie przez artystę młodego polskiego nazwiskiem Nowotny. Ziomek nasz jest uczniem Overbecka i przejął wszystkie zalety i wady téj szkoły. Wystawił na obrazie Matkę Boską z otwartemi rękoma, tak jak na medaliku Niepokalanego Poczęcia; jéj kształt odznacza się na tle złocistego słońca. Postać jest dobrze odrysowana, ale nieco sztywna; draperia jak u wszystkich Madonn Overbrecka z ramion ślicznie, w prosty sposób spada, niżéj zbytecznie ją pofałdował artysta. W wyrazie twarzy upatrujemy wiele czystości, wiele świętości, ale młodość rysów raczéj anioła jak Matkę Bożą przypomina. Włosy i ręce są dziwnie delikatnej roboty; cały krój szaty napis okola. Między wady policzymy ciężkość obłoków u stóp N. Panny. Koloryt w ogóle nie dobry, za siny; P. Nowotny nie uchronił się tu wpływu mistrza, który słusznie za doskonałego rysownika ale za złego kolorystę uchodzi. Bądź co bądź cały obraz jest niepospolity, jaśnieje czystém, religijném, natchnieniem i wróży krajowi naszemu dobrego malarza. (…)
 

Kaplica w Turwi ma duże znaczenie dla Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP. Założycielem zakonu był Edmund Bojanowski, a w powstawaniu ochronek i reguły zgromadzenia miał duży wpływ zięć generała – późniejszy ks. Jan Koźmian. Był on wielkim przyjacielem i współpracownikiem Bojanowskiego. Zakon ten miał początkowo formę bractwa zajmującego się dziełem ochronek wiejskich. Gromadziło ono w wielu miejscach proste dziewczyny. Składały one czasowe śluby i pierwszy raz w Turwi, przez Dezyderego Chłapowskiego zostały nazwane siostrami. W kaplicy przypałacowej przeżywały Msze Świete, przyjmowały sakrament bierzmowania, spowiedzi, przeżywały swoje rekolekcje. Tutaj też miała miejsce uroczystość żałobna po śmierci pierwszej służebniczki. Przed turewskim obrazem celebrowane były pierwsze na ziemiach polskich nabożeństwa majowe, w jakich poza rodziną Chłapowskich uczestniczyły ochroniarki Bojanowskiego i okoliczny lud wiejski. Nie dziwi zatem fakt licznych pielgrzymek, organizowanych przez wszystkie cztery gałęzie Służebniczek NMP, (…).
 

 

Kaplica od strony parku

 

W turewskiej kaplicy, zwłaszcza po śmierci Zygmunta Chłapowskiego, kazania głosili poznańscy arcybiskupi i na zaproszenie Tekli Chłapowskiej przebywali w pałacu na wypoczynku. Wcześniej Słowo Boże w tym miejscu krzewili zmartwychwstańcy – Hieronim Kajsiewicz i Karol Antoniewicz. Wnętrze i klimat kaplicy w swych zapiskach opisuje Helena Modrzejewska. Po przyjeździe do pałacu została wprowadzona na lożę, z której uczestniczyła w nieszporach. Z góry obserwowała dwóch starców klęczących u stóp ołtarza. Byli nimi sędziwy już generał Dezydery Chłapowski i jego szwagier, Wacław Gutkowski.
 

Przypałacowa kaplica w Turwi architektonicznie pozostaje znakomitym przykładem angielskiego neogotyku, a duchowo miejscem, gdzie nadal czuć pozytywistyczne idee generała Chłapowskiego.
 

 

Frag. art.: KAPLICA PRZYPAŁACOWA NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NMP W TURWI
Sylwia Sobczyk i Dariusz Sobczyk. Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego Polskiej Akademii Nauk, Stacja Badawcza w Turwi