Na drogach Ewangelii: Ubogaceni ubóstwem
Na drogach Ewangelii: Ubogaceni ubóstwem

Ubogaceni ubóstwem - To określenie wydaje się paradoksalne, jeżeli jednak zastanowimy się, odkryjemy, że jest w tych słowach sens i to głęboki.

 

 

W dzisiejszym świecie pogoń za bogactwem i wielkością

przesłania nam wiele wartości.

 

Dlatego potrzebni są ludzie wiary, ludzie, którzy swoim życiem pokażą, jak wprowadzać w czyn słowa Jezusa, jak zahamować pęd za dobrami materialnymi przesłaniającymi nam właściwy ogląd rzeczywistości i realne spojrzenie na to, co nas otacza.

 


Jezus nazywa ubogich w duchu błogosławionymi. Dlaczego?

 

Aby to zrozumieć, trzeba zastanowić się, na czym polega ubóstwo duchowe. Niektórzy mylą je z biedą, a przecież to zupełnie różne pojęcia. Człowiek ubogi to ten, który szanuje to, co posiada i potrafi dzielić się z innymi tym, co posiada. Przykładem takiej postawy jest bł. Edmund Bojanowski – żył w trudnych czasach, gdy bardzo było widoczne ubóstwo nie tylko materialne, ale i moralne. Życie nie szczędziło mu trudności, jednak on we wszystkim starał się dostrzegać działanie Pana Boga. Nie odziedziczył po rodzicach wielkich dóbr materialnych, ale dzielił się tym, co posiadał. W jego codziennych zapiskach znajdujemy wiele wzmianek o wspieraniu ubogich. „Zapłaciłem także 1 tal. 5 srg. za bilety pocztowe dla dwóch panien ubogich, które tu na kurację z Szelejewa przybyły, a teraz o szczupłych bardzo funduszach nie wiedziały, jak się dostać potrafią do Poznania. Ubodzy, nie śmiejący wyciągnąć rękę po jałmużnę, szczególną obudzają we mnie litość.” (12. 05. 1853 r.) Czy innym razem: Dałem jej przy tem 1 tal. z „Pokłosia” na suknię dla Marynki, aby ją zachęcić, zwłaszcza, że uboga i bardzo skromny przyniosła przyodziewek. (27. 05. 1853 r.).

 


Jednak bł. Edmund nie tylko dzielił się tym, co materialne. Przede wszystkim wewnętrznie ubogacony przez Boga, obdarowywał bogactwem swojego ducha wszystkich, z którymi się spotykał. Wiedział, że osobie wierzącej sprawy materialne nie powinny przesłaniać prawdziwego celu życia. Sam ogołocony prawie ze wszystkiego, co materialne lepiej widział to, co dotyczy ducha i to samo zalecał siostrom: „Co zbędzie im od potrzeb koniecznych, to mają na ubogich, a szczególniej na najbiedniejsze dzieci swojej Ochronki obrócić” (Reguła § 29). Z zadowoleniem też odnotowywał w Dzienniku szlachetne postawy sióstr względem ubogich „…spotkała w powrocie do domu ubogiego starca na drodze, którego tak jej się żal zrobiło, że połowę bułek odłamawszy, dała mu na jałmużnę…” (8. 04. 1854 r.).

 


Pragnął, aby ubóstwo materialne i moralne nie przesłaniało dzieciom wartości duchowych. Sieroty w Instytucie (sierocińcu) wychowując do życia oraz przygotowując do pracy na wsi, uczył postawy wdzięczności wobec tych, którzy zapewniali im materialne wsparcie oraz szacunku nie tylko do człowieka, ale do polskiej ziemi i pracy. Dzieci w ochronkach uwrażliwiał na ubogich zachęcając do pomocy i do dzielenia się swoją porcją zupy: „Pocieszyło mię widzieć je zlewające w garnek ze swych porcji po troszku zupy dla ubogiego.” (1. 04. 1853 r.) Dzisiaj wydaje się nam to małym drobiazgiem, a może i dziwnym gestem, ale wówczas łyżka zupy znaczyła dla dziecka bardzo wiele.

 


Obecnie w naszych ochronkach kontynuujemy pracę wg wskazań bł. Edmunda ucząc dzieci szacunku, wdzięczności i dzielenia się tym, co posiadają. Nie jest to łyżka zupy jak w ówczesnych czasach, ale dzielenie się np. zabawkami przyniesionymi z domu rodzinnego (oddanie zabawki, niektóre dzieci bardzo kosztuje), a także rezygnowanie z przyjemności w okresie Adwentu czy Wielkiego Postu, na rzecz dzieci z ubogich rodzin oraz wdzięczności za to, kim są i co otrzymują, nawet za doświadczanie braków.

 


Wiara w Bożą Opatrzność dawała bł. Edmundowi wewnętrzny pokój, nawet wtedy, gdy tracił ukochany rodzinny Grabonóg. Wpojona w dzieciństwie głęboka religijność i wrażliwość na drugiego człowieka, zwłaszcza potrzebującego, nie pozwalały mu użalać się nad sobą, ale umacniały w dobrych wyborach na korzyść innych. Dzięki temu doświadczał, że dzieląc się z innymi sam jest ubogacany, a jego serce stawało się szlachetne – bogate duchowo.

 

Niech odkrywanie duchowego bogactwa w sobie, daje nam wiele radości,

a przykład życia bł. Edmunda pobudza nas do szacunku i wdzięczności za to,

co z Bożej Opatrzności mamy oraz do dzielenia się z innymi

swoim duchowym bogactwem.

 

s.M. Weronika Bartkowiak