Droga Opatrzności Bożej
Droga Opatrzności Bożej

Droga konsekrowana służebniczki poniekąd wywodzi się z tajemnicy Opatrzności. Bł. Edmund żyjąc w Jej cieniu, ufając, że Pan Bóg czuwa, pragnął niejako przedłużenia dobroci Boga w ochronkach. W ten sposób obecność Boga czuwającego nad ludzką historią została wcielona w struktury małych wspólnot służebniczek, którym towarzyszy przeżywanie dobroci pochodzącej z wysoka

 

Źródło duchowego pokoju


Boża Opatrzność rozchyla głębie Boskiej miłości. Bóg stwarzając świat i osadzając w nim człowieka, jednocześnie obejmuje sobą wszystko, od rzeczy najmniejszych aż do wielkich wydarzeń świata i historii (KKK, 303). Ta świadomość pozwala spojrzeć na codzienność, jako rzeczywistość pełną dzieł Boga, jak i w pełni radości i nadziei, że mamy Ojca. A Ojciec wie, czego nam potrzeba (por. Łk 12, 29-30). Ufność w Opatrzność Bożą nie tylko rozwija postawy zawierzenia, ale staje się źródłem duchowego pokoju. W miejscu, gdzie inni przeżywają niepewność i lęki, konsekrowany winien odkrywać pokłady nadziei. Bóg bowiem z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru (Rz 8,28). Zanurzony w Bożej Opatrzności nie pyta dokąd go prowadzi Chrystus, ale troszczy się, by być blisko Niego. Jak bowiem mówi Pismo: Pan kieruje krokami człowieka, jakżeby człowiek pojął własną drogę? (Prz 20, 24).
Owa opatrznościowa świadomość staje się rodzajem pamięci: człowiek pamięta, że Bóg o nim nie zapomina. I jednocześnie sam staje się pamięcią Boga – pamięta o Jego obecności. Ten, który przyodziewa lilie na polu (por. Mt 6,26-34), przyodziewa stworzenie łaską i zaprasza na ucztę, którą sam przygotował. Głębokie rozumienie Opatrzności prowadzi do wydobycia prawdy o zaproszeniu do współpracy. Człowiek może dokonywać w łasce Bożych dzieł, działać w ramach Jego woli. Najdobitniej ujawnia to konsekracja – uświęcenie drogi, gdzie wchodzi się stanowczo i konsekwentnie w zamysł Boga. Ów zamysł pochodzi z góry i rządzi się określonym pierwszeństwem spraw. Prawda o nieustannej Bożej dobroci przejawiającej się w Opatrzności, porządkuje nasze działanie zgodnie ze słowami Chrystusa: Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość (Mt 6, 33).

 

Przedłużać dobroć Boga


Droga konsekrowana służebniczki poniekąd wywodzi się z tajemnicy Opatrzności. Bł. Edmund żyjąc w Jej cieniu, ufając, że Pan Bóg radzi zawsze o swojej wiernej czeladce , pragnął niejako przedłużenia dobroci Boga w ochronki. W ten sposób obecność Boga czuwającego nad ludzką historią została wcielona w struktury małych wspólnot, którym towarzyszy przeżywanie dobroci pochodzącej z wysoka. W świetle tej opatrznościowej Miłości z sercem pełnym ufności w Miłosierdzie Boże krzątać się zaczniemy, a nim zaczniemy, polecamy się najpokorniej modłom. Spoglądając na swe dzieło, zapisał słowa: Pan Bóg im cudownie błogosławi. Nieraz wyrażał swą wiarę praktyczną w Opatrzność: Kto wszystko porzuci i za Panem Jezusem idzie, ten nie zginie i na tem nie straci, bo owszem wszędzie będzie bezpieczny i wszystko posiądzie, służąc Temu, który jest Panem wszystkiego; tylko z głębi takiej ufności mogły paść słowa niekłamanej nadziei.
Znamiennym pomysłem Bojanowskiego był prezent dla ochronki podrzeckiej. Zamówił u ks. Preibisza obraz Oka Opatrzności ze złoconemi promieniami na tle błękitnym, z napisem u spodu: Bóg wszystko widzi . Tablicę tę zawieszano na polecenie Założyciela nad drzwiami ochronek, który zdawał sobie sprawę, że może mieć to wielki wpływ na przebywających w domach . Sam bowiem nosił pamięć skutecznej boskiej opieki, gdy jego matka jako wotum za uratowanie jego życia w wieku czterech lat, ofiarowała srebrne Oko Opatrzności do gostyńskiego sanktuarium. Sformułował też zalecenie, by w każdy poniedziałek w ochronkach rozważano tajemnicę Opatrzności.

 

Poznać Opatrzność Bożą


Praktycznym wyrazem ufności w Opatrzność było przekonanie, że nasza instytucja wiejska z pobożnych ofiar ludu wiejskiego zaopatrzona została, a nie oglądała się na ofiary możnych. Jest to niezwykła intuicja małych środków, które tym bardziej potwierdzają obecność i troskę Pana Wszechrzeczy. Można by powiedzieć, że Opatrzność Bożą poznaje się zasadniczo w radości skutków ubóstwa. Prawda o tym, że Bóg w swej Opatrzności chroni człowieka, winna być źródłem wdzięczności. Przywołajmy istotną wypowiedź Założyciela:

Bo to zawsze ten sam Ojciec najdobrotliwszy, którego oko ciągle na nas spoczywa, którego mądrość nas strzeże, którego miłość nas prowadzi. My nigdy do skargi i zażalenia na Boga przyczyny nie mamy, do dziękowania zawsze i błogosławienia. Poznajemy Jego Opatrzność w miłości i dobroć w dobrym powo¬dzeniu, czemuż w złem onej poznać nie chcemy. Czemuż tak łat¬wo od dziękowania do szemrania przechodzimy, czemuż ufność i nadzieja rozpaczy tak łatwo ustępują

Dzięki zanurzeniu w tajemnicę Opatrzności można właściwie ustosunkować się do cierpienia i biedy ludzkiej. Biedę należy wspomóc. Rodzi się przecież wielkie współczucie wobec ofiar ludzkiej niesprawiedliwości, nienawiści czy chciwości. Ale z drugiej strony istnieje też świadomość, że Bóg wszystko czyni, by człowiek mógł osiągnąć zasadniczy cel, zbawienie. Wiedzie On ludzi różnymi drogami, czasem drastycznie odrywając ich od doczesności, od dóbr, które mogłyby tak zniewolić, że wypełniłyby cały horyzont spraw. Niekiedy funkcję tę spełnia cierpienie. Żywimy przekonanie, iż nic nie może przeszkodzić Bogu w dokonaniu Jego dzieł. Zaufanie w Miłość pozwala nam również przezwyciężać trudne sytuacje, które głęboko ranią, wymuszając poczucie krzywdy. Wzywa do solidarności, aby napotykani, którzy są mniej skuteczni, samotni, biedni mogli odnaleźć prawdę o miłości Boga.


Jak nauczyć się zaufania?


Prawdę o Opatrzności Edmund czerpie z głębi pobożnego serca. Był wzorem wielkiej modlitwy – potrafił nie tylko pokonywać wielkie odległości, by prawie codziennie uczestniczyć w Eucharystii , ale pogrążał się w niej głęboko. Jak wspomina oratorianin Antoni Brzeziński: jaśniała przed oczami naszemi dusza nieboszczyka promieniem gorącej modlitwy. Wielokrotnie pogrążał się w misterium Eucharystii, jak sam to określa: z podnioślejszym duchem wobec ciągle widomej tajemnicy ołtarza. W przedziwny sposób odnajdywał źródło i szczyt swego posłannictwa właśnie w Eucharystii. Bywało, że modlił się gorąco, ale nie słowami, nie myślą, tylko wyprężonym uczuciem całego serca i duszy. Co więcej, Bojanowski był przekonany, że ile razy Bóg wstąpi do serca ..., to w sercu stanie się jaśniej i smutek się rozwieje, a pociecha zaświeci i słabość ustąpi, a moc i ufność się wzmoże. Eucharystia jest dla niego czerpaniem siły do życia, do ofiarnej służby. Pod datą 23 lutego 1854 roku możemy przeczytać znamienny zapis prawdy wewnętrznej: Przekonałem się, jak to przyzwyczajenie do nawiedzania kościoła staje się potrzebą wewnę¬trzną i każde opuszczenie rodzi jakiś niesmak i stępia ochotę do wykonywania codziennych zatrudnień.
Niezwykłą pointą życia stały się słowa Założyciela na łożu śmierci, usłyszane przez ks. Stanisława Gieburowskiego, proboszcza w Górce Duchownej. Na pytanie: Edmundzie, co ty tak zawsze ustami swymi poruszasz?, usłyszał odpowiedź: Ja modlitwę kończę, odrzekł,  którą nie wiem, kiedy zacząłem. Można by się doszukać prawdy, iż kończy życie-modlitwę, modlitwę, która była życiem gorącym, złożonym w ofierze na ołtarzu Ojczyzn, tej doczesnej i tej, wiecznej. Założyciel pragnął, by życie było przeniknięte modlitwą jak miłością. Do siostry Marianny napisał:

Niech wypełnianie obowiązków, jakie Bóg Wam zleca, praca, nauka, miłosierne uczynki, cierpliwość, miłość siostrzana i miłość ku dziatkom, i miłość ku cierpiącym bliźnim staną się jakoby ciągłą modlitwą i nabożeństwem, a będzie Wam dobrze i w tym doczesnym i w przyszłym życiu.

W rzeczy samej, Bojanowski potwierdza dawną intuicję Kościoła, zawartą jeszcze w Regule pasterza św. Grzegorza Wielkiego: gdy miłosierdzie uniża się z miłością, aby zaspokoić choćby najmniejsze potrzeby bliźniego, wtedy właśnie wznosi się na najwyższe szczyty. A kiedy z największą dobrocią pochyla się nad najbardziej palącymi potrzebami, wówczas też z największą mocą wzlatuje ku górze, albo też w maksymie św. Wincentego a Pàulo: służąc ubogim, opuszcza Boga dla Boga. Miłosierdzie jednak spływa z góry. Służebniczki wpatrzone w miłosiernego Chrystusa (Konst art. 101), wprowadzają miłość służebną, świadcząc o miłości Boga do człowieka, zwłaszcza w czas niemiłosierny. Idea służenia zakorzeniona jest w królewskiej, a więc najwyższej rangą i godnością, funkcji Chrystusa. Dzięki służbie człowiek staje się istnieniem liturgicznym, żyjącym na chwałę Boga i ludzi, swymi rękami wyśpiewuje wieczysty hymn uwielbienia.
Niezwykłym „kanałem” Boskiej miłości jest Matka naszego Zbawiciela. Boska Opatrzność wpisała obecność Maryi, jako Tej, która chroni stworzenie: nie tylko ludzi zagrożonych pokusami, słabością i grzechem, ale chroni również świat aniołów. Z jednej z modlitw Edmunda możemy wydobyć tę prawdę:


Ciebie to zarówno anielskie duchy w niebiesiech, jako i wszyscy żyjący na ziemi błogosławią pod Twoją garnąc się opiekę, a z nimi błogosławimy Ciebie i my grzesznicy, prosząc pokornie, abyś nas pod Swoją Miłościwą przyjąwszy obronę we wszelkich smutkach i przygodach naszych pocieszycielką okazać się nam raczyła.

 

o. Marian Zawada OCD